Nie wiem jakim cudem się tak stało, ale spośród wszystkich tych rzeczy, które z pasją piekłam i gotowałam, a których próbowali moi znajomi, wybrali sobie oni dwóch niespodziewanych faworytów, których się spodziewają na wspólnych imprezach.
Klasyczne brownie - tak jak w tym przepisie, minus masa krówkowa, oraz mój sztandarowy dodatek do wszelkiej maści chipsów, paluszków i krakersów, także i tortilli i zawijańców nie słodkich, a mianowicie dip pomidorowy.
Oba proste jak barszcz, nie wymagające niemal czasu, robione w sumie mimochodem. Machnięciem łyżki, zamieszaniem, szpurnięciem przypraw w masę i wrzuceniem do lodówki lub piekarnika, by osiągnęły odpowiednią postać. A potem, jak wyciągam i podsuwam pod nosy... nie starcza. Ile bym nie zrobiła, zniknie wszystko i czasem ja się nawet nie załapię.
Darujmy sobie jednak te przechwalanki i dumę karygodną, bo trzeba się przecież przekonać samemu, nim się przytaknie. Trzeba nadgryźć, przetestować, spróbować po swojemu i dopiero wtedy pochwalić, albo gdzie zapisać. Wtedy i tylko wtedy o potrawie można mówić, że wyszła na salony. A moje na razie krążą po znajomych, solidnej grupce fanów. Jednak wszystko przede mną.
Jako, że teraz przed nami okres świąteczny, a potem szaleństwa sylwestrowe (a moje znajome siostry właśnie wydarły skądś przepis na "pull-apart bread with cheese"(chleb-odrywaniec z serem), do którego dipy będą akurat doskonałym dodatkiem), oraz mam chwilę między robieniem sałatek, a jutrzejszym pieczeniem sernika, dzisiaj wyjątkowo wrzucę trzy przepisy pod rząd. Każdy na sos lub dip, doskonale pasujący jako dodatek do menu imprez towarzyskich lub ekspresowa samopomoc, gdy nagle skończył się majonez, a sklepy dawno były zamknięte.
Każdy z nich można podawać osobno, można je również podawać w parze, jako dodatek do chrupiących przekąsek. Można ich użyć jako dosmaczacza do sałatki lub smarować nimi co tylko się chce, pamiętając, że to dip, a nie słoikowy, sztywny sos. Smarujemy delikatnie, a nie wykładamy kopiate łyżki:)
Co do tego gdzie i do czego podejdą, to już wasz indywidualny wybór. Mój, najpierwszy to właśnie jako dodatek do przekąsek i ten właśnie podaję w pierwszej kolejności.
Przepis znaleziony całe lata temu, zapisany w prywatnej książce kucharskiej, więc wybaczcie, jeśli nie podam źródła. Po prostu go nie pamiętam:)
Z pozdrowieniami dla stęsknionego za dipem Szymka, oraz Jasia z Basią i juniorką:)(wiecie, że i tak zrobiony przeze mnie będzie wam smakował najbardziej;D)
Lecimy:
Składniki (na ilość odpowiadającą zawartości solidnej miski do zupy):
6 łyżek majonezu (Rodzaj ma znaczenie, że względu na późniejszy smak dipu. Ja używam Majonezu Dekoracyjnego, ale już zrobiony na Majonezie Kieleckim smakował nie tak jak trzeba według znajomych. Można też użyć majonezu domowego, ale wtedy trzeba kombinować bardzo ze smakiem. Jogurt absolutnie majonezu nie zastąpi, więc odradzam czynienie tego dipu na nim. Niskokaloryczne majonezy light też odepchnijcie precz i użyjcie standardu. Kaloryczne, ale raz w roku można.)
2 łyżki śmietany 18%
1 malutki przecier pomidorowy (puszeczka na przykład z Pudliszek lub Dawtony, o zawartości 70g)
mieszanka zioła prowansalskie (lub kombinacja oregano, bazylii, cząbru, tymianku i majeranku)
sól, pieprz
Wykonanie:
Wszystkie składniki mieszamy razem w misce zdecydowanymi ruchami, rozcierając każdą grudkę, aż sos będzie gładziutki.
Próbujemy i dosmaczamy, TYLKO przy pomocy przypraw oraz soli i pieprzu. Odradzam kombinacje ze zmniejszaniem lub zwiększaniem ilości przecieru pomidorowego, aczkolwiek dodatkiem majonezu i śmietany można wyostrzyć lub złagodzić smak, byle w niewielkich ilościach nimi szafując.
Odstawiamy po zrobieniu do lodówki na co najmniej kwadrans, by osiągnął odpowiedni bilans smaku.
Dip ma być wyraźnie czuć pomidorami i ziołami. Majonez i śmietanka stanowić powinny tło, a słodycz pomidorów powinna być wyczuwalna w jego smaku.
Serwujemy do zakąsek suchych, wszelkich chipsów, chrupek i paluszków. Również doskonale smakuje z chlebem i wędliną, lub jako dodatek do jajek na twardo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz