wtorek, 16 czerwca 2015

New York Cheescake (sernik nowojorski)

Jest sporo rzeczy, o których dorosły człowiek po prostu wie, jeśli chce zasługiwać na miano człowieka wiedzącego podstawy. Na ten przykład, że ziemia jest okrągła i krąży wokół słońca (żadne słonie ani żółwie nie zostały tu zaangażowane, zapewne z powodu braków kadrowych), świat został wyposażony w siedem cudów architektonicznych (niestety tylko takich, a chciałoby się, by chociaż w jednym, jedynym miejscu faktycznie w strumieniach zamiast wody płynęło mleko i miód. Albo jeszcze lepiej - piwo Heineken:P), a gościom dowożącym nowy sprzęt AGD trzeba "dać na piwo", żeby zabrali sprzęt stary, mimo wcześniejszego dogadywania się, że zrobią to z darmo (true story; właśnie przywieźli mi nową lodówkę i co... "my nie wyniesiemy, o ile się pani nie dogadała w sklepie, ale jeśli pani da na piwo..."). O i jeszcze, że istniał serial "Przyjaciele".
I do tego ostatniego punktu właśnie się zbliżam slalomem pijanego krasnoluda: okrężnie i po okolicznych osadach, ale z uporem do celu, by wyrzygać treściwie wszystko to, co mi zalega w temacie prosto przed wasze oczy (smakowita wizja, nie?:P)

"Friends" był fenomenem na skalę światową. 90% populacji wie, że był taki serial i większość tej populacji go lubiła lub chociaż raz uśmiechnęła się na jeden z masy żartów sytuacyjnych, jakie wpakowali w tę serię. Przez dziesięć lat, od 1994 do 2004 roku był to niekwestionowany hit i, jak to z hitami bywa, wzór popkulturowy dla mnóstwa ludzi. Wielu chciało się ubierać jak Rachel i Monica (moja skromna osoba dostała kiedyś hyzia na punkcie koszulek sznurowanych na dekolcie i spódniczek plisowanych w połączeniu z podkolanówkami za kolano, bo dostrzegłam je u nich. Nie minęło mi do dzisiaj.) Malowanie mieszkań na purpurowo i hodowla domowa dziwnej, gdakającej i piejącej zwierzyny też przyszła stamtąd, również bez wątpienia i inne rzeczy. W tym, oczywiście, potrawy. W końcu Monica była kucharką i wiele smakowitego stuffu się tam przewijało. O ile dobrze sobie przypominam, o lazanii usłyszałam właśnie w Friendsach, tak samo o musie czekoladowym i macaroni'n'cheese (który wyląduje i na tym blogu, jak w końcu dopadnę przepis doskonały.).
A także bohater dzisiejszej felki - New York Cheescake.

O sernikach mogłabym gadać godzinami, porównując zalety i wady pieczonych i "na zimno", lamentując na to jak bardzo moja druga połowa nie lubi serników, które się piecze i co zrobić, by przekonać chłopinę, by to zrobił, bo wiele traci. Także i przytoczyć ciekawą informację, że sernik nie pochodzi z Polski i wynaleziono go w starożytności, nadając ciastu nazwę libium, i dopiero wraz z Janem III Sobieskim przyjechał do kraju. Nie ma to jednak sensu, bo i tak większość z was przebiega tylko ten tekst oczami, dążąc nieuchronnie ku temu, co będzie na dole. A na dole jak zwykle będzie przepis wypróbowany na sernik, jakiego my, robiący serniki na serze mielonym, nie przypuszczamy, że mógł zaistnieć i mieć tak dobry smak.
Bierzemy zatem 2 kilogramy sera, kruszymy dobrze w moździerzu, dodajemy jeden funt chleba z mąki pszennej, mieszamy z serem, dodajemy 1 jajko i wszystko dobrze mieszamy. Z tego uformować należy placek i piec na gorącym kamieniu... zaraz, zaraz... to nie ten przepis, a przepis starożytny według Katona. A widzicie, przemyciłam jednak trochę ciekawych informacji o serniku, nie podając ich w ogóle:)

Teraz już na poważnie wróćmy do New York Cheescake i Friendsów. W sezonie siódmym był odcinek poświęcony stricte temu sernikowi: "The one with all the cheescakes", bodajże jedenasty, w którym Rachel i Chandler pochłaniali kilkakrotnie sernik nowojorski z fikcyjnej restauracji "Mama's Little Bakery". Oto kompilacja sernikowych scenek z tego odcinka, która popchnęła mnie ostatnio do poszukiwań przepisu idealnego i zrobienia jak najbardziej "friendsowego" New York Cheescake.

All the Cheescakes

Oglądając ostatnio po raz kolejny ten serial trafiłam na niego i wczepiłam się w ten epizod, mając szczerą ochotę sprawdzić, o co tyle kwiku z sernikiem nowojorskim jest. Na dodatek uparłam się, że musi być taki jak ten. A zatem co my tu mamy:
Ma tzw. "crust" - czyli spód nie pieczony w całości, ale wykonany z pokruszonych herbatników. Który jest: "maślany, kruchy i wykonany z krakersów grahamowych". Są one ni mniej, ni więcej, a odpowiednikiem naszych ciastek pełnoziarnistych z otrębami i rozmaitym, innym smacznym śmieciem. Crust również, jak widzimy na filmiku, nie jest tylko na spodzie, ale zachodzi i na boki sernika.
Pokryty jest ten crust "bardzo bogatą smakowo, a jednak lekką warstwą nadzienia z serka kremowego."
Sam sernik jest złoty i równiutki z góry, a w środku śnieżnobiały (jak zobaczymy potem, gdy wyląduje na ziemi. To lądowanie też jest zresztą takie mokre, bez toczących się naokoło suchych kawałków, że sernik faktycznie musi być maksymalnie kremowy.)

Poszukałam więc po internecie i na Pintereście (tę nazwę usłyszycie jeszcze dosyć często, bo znalazłam tam mnóstwo przepisów, które zawsze pragnęłam wypróbować) i rzutem na taśmę zaryzykowałam, robiąc New York Cheescake z najbardziej pasującego. I wyszedł. I to jak! Mój mąż jak nie lubi, tak na ten sernik rzucił się jak zwariowany, głównie, jak twierdzi, dla tego crustu, ale reszta też znikała obłędnie szybko. A sam sernik ma chrupiący spodzik, a środek - jak puszysta, kremowa, serkowa śmietanka...
Wow, cytując Rachel - "moje usta nagle wypełniły się śliną" na samo wspomnienie o tym serniku (zniknął w niecałe dwa dni.)

Aby więc nie przedłużać, daję wam doskonały przepis na doskonały sernik nowojorski. Oryginalny przepis został zmodyfikowany przeze mnie na warunki polskie oraz o kilka dosmaczających dodatków, ale myślę, że to, co ów sernik czyni tak niezwykłym, pozostało.










Składniki:

Ciasto:

6 dużych jajek
1,5 szklanki cukru (można pomieszać biały z brązowym, wyjdzie jeszcze smaczniej)
1 kilogram serka kremowego typu Philadelphia ( nawet i 70 deko sera wystarczy tak gwoli ścisłości, ale serek musi być koniecznie tzw. cream cheese. Żadnego mielonego sernikowego z kubełków, musi być taki jak do smarowania chleba, gładziutki i jedwabisty. Nie może też być solony. Z tego powodu zdecydowanie nie polecam serka Philadephia, ani tym bardziej serka Łaciatego - mają sól w składzie, który potem czuć w cieście. Trafiłam jednak na cream cheese President, w czterdziestodekowych opakowaniach, który jest doskonały do tego przepisu)
1 kubeczek kwaśnej śmietany (użyłam "Śmietany z Trzebowniska", ale każda śmietana 18% będzie doskonała)
1 kubeczek tzw. heavy cream (ciężka śmietana używana do deserów. Czyli jak weźmiecie śmietanę od 36% tłuszczu w górę, będzie dobra)
sok z 1,5 cytryny (nie żałujcie sobie, wciśnijcie najpierw jedną, potem dodacie więcej, bo prawie jej nie czuć)
1 cukier waniliowy
2 kopiate łyżki stołowe mąki tortowej

Crust (spód):

1,5 szklanki pokruszonych ciastek pełnoziarnistych (użyłam do tego celu nieco ponad połowę opakowania ciastek BelVita Śniadanie Mleko+Miód, ale Krakuski zbożowe też będą dobre. Petitki nie bardzo, jakby kto pytał, bo ciastka nie powinny być "gładkie", tylko musi być czuć w nich zawartość zbożową)
6 łyżek stopionego masła
1/2 szklanki cukru
1/2 olejku pomarańczowego lub cytrynowego dla aromatu

Wykonanie:

Rozgrzewamy piekarnik do 220 stopni Celcjusza.

Jajka, cukier, serek kremowy, obie śmietany, sok z cytryny, cukier waniliowy i mąkę miksujemy razem na maksymalnie średnich obrotach tylko do momentu aż masa będzie gładka, bez grudek, a składniki całkiem ze sobą połączone. Nie wolno miksować z długo, bo napowietrzymy ciasto, a wtedy sernik nam opadnie podczas lub po pieczeniu.

Następnie wykonujemy spód. Drobno kruszymy ciastka (nie na miazgę i pył, ale też nie zostawiamy wielkich kawałów) do miski, dodajemy masło i cukier oraz olejek, starannie mieszamy za pomocą łyżki. Przekładamy do standardowej, okrągłej blaszki sernikowej wyłożonej papierem do pieczenia, przyciskając do dnia i boków (nawet tak do 3/4 wysokości) za pomocą palców lub łyżki. Wstawiamy do lodówki na 15 minut.

Po upływie tego czasu wyciągamy z lodówki blaszkę ze spodem i początkowo ostrożnie, by nie naruszyć struktury crust'u, za pomocą dużej łyżki przekładamy masę sernikową na schłodzony spód. Po pokryciu go w całości resztę można już przelać. Następnie zostawiamy taki sernik w spokoju na 5-10 minut, by doszedł do siebie.

Po tym czasie sernik wkładamy do piekarnika nagrzanego na 220 stopni na 15 minut. Po 15 minutach skręcamy grzanie na 140 stopni i pieczemy jeszcze przez godzinę. Po tym czasie wyłączamy grzanie. Podczas pieczenia nie wolno otwierać piekarnika, a po upłynięciu godziny sernik należy pozostawić w piekarniku jeszcze przez 2 godziny, również nie otwierając drzwiczek!
Wszystko to ma na celu zapewnienie dopieczenia się ciasta i nie opadnięcia powierzchni sernika, która ma wyjść równa jak stół. Sprawdzanie patyczkiem gotowości zupełnie nie będzie potrzebne.

Po tych 2 godzinach wyciągamy sernik i wkładamy go na noc do lodówki. Ten krok jest potrzebny by ostatecznie stężał, a spód mocniej się scalił. I dopiero po tym czasie można go zacząć kroić.

Oczywiście, jak koniecznie zechcecie kroić wcześniej - nikt wam nie zabroni. Ale crust będzie wam się lepił do noża i odczepiał od ciasta, więc chyba warto jednak poczekać. Po upieczeniu sernik jest gładziutki, złotawy z połyskliwą powierzchnią. Spód jest koloru karmelu i chrupie, a środek niesamowicie kremowy i bielutki.
Na zdjęciach macie klasyczny sernik nowojorski, bez dodatków. Można go jednak polać sosem truskawkowym, lub wysmarować mu górę "krówką" z gotowanego słodzonego mleka kondensowanego z puszki, polać polewą czekoladową, lub posypać ulubionymi bakaliami. Nie próbowałam, co prawda, dodawać nic do środka, z obawy, że dodatki w tak leciutkiej, puszystej masie po prostu pójdą na dno i ściągną powierzchnię sernika ze sobą, ale kto wie... może jeszcze zaryzykuję.
Smacznego:)