środa, 25 maja 2016

Babciny jabłkowy "płaszczak" czyli szarlotka-błyskawica//Extremely quick Granny's apple slab pie

Tak mnie niedawno naszła refleksja: ile zawdzięczam moim babciom. Niby jutro Dzień Matki, ale w sumie babcia też mama, tyle, że mamy, więc jakby nie spojrzał jej święto, chociażby pośrednio. Podążając tym krętym tokiem rozumowania doszłam do wniosku, że patrząc długofalowo - wszystko. Gdyby nie babcie, moich rodziców nie byłoby na świecie. Nie byłoby więc i mnie. Gdyby jedna z moich babć nie kochała tak bardzo mocno słodkiej herbaty, ja bym się nie nauczyła jej pić, bo pierwsze moje herbaciane wspomnienie, to właśnie taka mocna, słodka herbata u babci. Gdyby z kolei nie druga babcia i jej ewidentnie najlepszy na świecie kurczak w sosie śmietankowym, pewnie bym nigdy nie wzięła się za gotowanie i tej, pierwszej w sumie mięsnej potrawy w mojej karierze, nie zrobiła samodzielnie. A jeszcze nieśmiertelny, epicki krupnik jednej, orzechowy torcik bez pieczenia drugiej, tysiące innych powodów, bez który bez posiadania moich cudownych babć nie byłabym tym, kim jestem teraz... kurde, babcie są tym największym na świecie dobrem, a często zapominamy o tym by chwycić za słuchawkę i tak bez powodu zadzwonić, dowiedzieć się co u nich...
Nie zamierzam tu moralizować, uczyć ludzi jak mają postępować wobec swoich dziadków, ani prawić wam kazań. Ot, mam wrażenie, że prostota uciekła spod naszych dachów jak przestraszony widokiem człowieka wróbel. Że zwykłe "jak się masz?" urosło do rangi niezwykłego zachowania, a potem, gdy na podniesienie tej słuchawki i zadanie tego najzwyklejszego pytania, jest już za późno...

Na jedną z mych cudownych babć nadszedł jej czas kilka lat temu. Zostało mi po niej mnóstwo miłych wspomnień i żyłka do badań genealogicznych nad rodem, z którego pochodzę. A także bez wątpienia przepis na jedno z najukochańszych ciast mojego dzieciństwa, wręcz idealne na kilkulatka, by go przekonać, że nie tylko drożdżówka i ciastka ze sklepu warto brać do pyszczka.
Szarlotka "płaszczak" - taką bowiem nazwę dostała u mnie w domu i jakoś tak każdemu to podeszło  - jest ekspresowym ciastem z jabłkami. Nie narobisz się za wiele przy niej. Ot, obrać jabłka, pokroić pi razy oko, składniki ciasta połączyć ze sobą wszystkie naraz, ciasto na spód, jabłka do środka, ciasto na wierzch i pieczemy. Tyle. Przygotowań na max. 40 minut. Ale kto by się spodziewał, że płaskie ciasto jakie otrzymamy w rezultacie to kwintesencja smaku szarlotkowego! Żadnych pian z białek, żadnych mas, żadnych galaretek, ulepszaczy, ba! proszku do pieczenia nawet nie ma. Żadnych kruszonek, bo to niepotrzebne. Prostota, mości państwo. Prostota. Tak samo odsuwana ostatnio w kwestii wypieków na plan dalszy, że generalnie na korzyść rozbuchania ozdobami zapomina się o smaku. Dlatego nie wyjdziesz z siebie przy "płaszczaku" ze zmęczenia, aż potem będzie ci się odechciewać próbowania. Zrobisz jak z bicza strzelił i potem z rozkoszą będzie wyjadać po kawałku z blachy, całym pasku na raz (jak to ostatnio zrobił mój mąż), tudzież złapiesz całą, uchowaną połówkę i zjesz ot tak, trzymając z w łapie jak pizzę. Da się. Nie dość bowiem, że ciasto jest ekspresowe, wygodnie płaskie to jeszcze na tyle mocno trzyma się ze sobą, że można jeść bez użycia widelczyka w nieprzyzwoitej wielkości kawałkach.

Sezon na jabłka nawet nie jest na horyzoncie, a szara reneta pojawia się najczęściej w zimie, ale sądzę, że do wyboru na rynku mamy dosyć kwaśnych jabłek, by nie było problemu, gdyby naszła was ochota na ekspresowego, jabłkowego "płaszczaka" mojej babci. A nawet jeśli nie jabłka... zachęcam do użycia wiśni! Truskawek, które już się pojawiają (w potwornej cenie za kilogram, ale jeszcze tydzień, dwa i da się kupować), rabarbaru, które jest teraz i cudownie zgra się z tym ciastem. A jeśli nie świeże, to czemu nie mrożone owoce. Ciasto nie rozmoknie od nich, jedynie nasiąknie smakiem. Tysiąc powodów, by zrobić płaszczaka, ani jednej wymówki by go nie robić. No, pomijając manie alergii i nietolerancji niektórych składników. Tak czy siak leniem nie ma się też co wykręcać. Długi weekend przed nami, sprawcie więc sobie i rodzinie kapitalnego, smakowitego "płaszczaka" i obserwujcie w jakim tempie wam zniknie z blachy.
A dla ciekawych nazwy angielskiej - "slab pie" - chodzi o kształt i płaskość. Nie urasta za bardzo, podobnie do brownie, robi się je w długiej blasze, a kawałki przypominają tabliczki. Lub płytki. A płytki są płaskie... czyli "płaszczak", s'il vous plaît. 

Zadzwońcie potem do babci, powiedzieć jej, że jest najlepsza na świecie. Ot tak;)
I bon appetit... jedziemy z tym koksem:)


Please scroll below for the "red" recipe in english version:)





Składniki:

1-1 i 1/2 kg kwaśnych jabłek (szara reneta, albo inne twarde, kwaśne, jakie dopadniecie)
25dkg masła
1 szklanka kwaśnej śmietany
3 szklanki mąki
15dkg cukru
3 żółtka
Cynamon, imbir, mielone goździki, cukier - do wymieszania z jabłkami 
Cukier puder do posypania

Wykonanie:

Jabłka myjemy, obieramy ze skórki, kroimy na plasterki. Wrzucamy do miski i posypujemy przyprawami i cukrem, w ilości zależnej od tego, jak bardzo jabłka są kwaśne i jak przyprawione lubimy jabłka. Mieszamy wszystko razem, odstawiamy do lodówki.

Rozgrzewamy piekarnik do ok. 200 stopni Celsjusza.

Wszystkie składniki ciasta siekamy nożem na stolnicy, następnie zagniatamy z nich gładkie ciasto.

Kulę ciasta dzielimy na dwie części. 1 część zostawiamy na stolnicy, 2 część owijamy w folię i wkładamy do lodówki.

 Pozostawioną część rozwałkowujemy, wykładamy na prostokątną blachę wysłaną papierem do pieczenia i wsadzamy do piekarnika celem podpieczenia. Wyjmujemy, gdy spód jest złotawy na brzegach i lekko po wierzchu. Podpiekanie zajmuje ok. 15 minut.

Spód wyjmujemy i pozwalamy mu nieco ostygnąć.

Na lekko ciepły spód wykładamy pokrojone jabłka, posypujemy po wierzchu raz jeszcze cynamonem i cukrem.

Część ciasta z lodówki wyjmujemy, rozwałkowujemy i wykładamy na wierzch jabłek, przyklejając starannie boki do boków podpieczonego spodu. Może być ciężko wyłożyć wierzch w całości, więc można sobie poradzić, wykładając go kawałkami, jeden za drugim, byle jabłka były równo przykryte. Po upieczeniu i tak nierówności nie będzie widać.

Gotowe ciasto wkładamy z powrotem do piekarnika i pieczemy aż do wyzłocenia góry.

Wyciągamy z piekarnika, lekko studzimy i jeszcze ciepłe posypujemy cukrem pudrem.

Serwujemy w całej jego prostocie, bez dodatków, lub ewentualnie z kulką lodów waniliowych. 

Smacznego!

--------------------------------------------------------------------------------------------

Ingredients:

1 - 1 and 1/2 kg sour apples (Granny Smith will do nicely)
250g of butter
1 cup of sour cream
3 cups of all-purpose flour
150g of sugar
3 egg yolks
Powdered cinnamon, powdered ginger, crushed cloves, sugar - to mix with apples
Caster sugar for sprinkling


The making of:

Wash and peel the apples, then chop them on smaller slices. Put the slices into a bowl and mix with spices and sugar, in the amount that suits you best. Mix it all together and put the bowl into the fridge.

Preheat the oven to ca. 392 degrees Fahrenheit.

Chop all the dough ingredients together with a sharp knife to mix them, then kneed by hand so the dough formed a ball.

Divide the ball into two parts. One of them  put into the foil and put into the fridge, the second one will be the one you will be working on now.

Roll the dough, put it on the rectangular baking pan (which has also a sheet of baking paper on the bottom), and put into the oven to pre-bake it. Remove the dish, when the dough is slightly golden on the sides and on the top. Pre-baking takes around 15 minutes, but check it regulary not to overbrown the pie crust.

When ready, remove the pan from the oven, and let the pie cool a bit.

Put the chopped apples with spices onto pre-baked pie, and add a little more sugar and cinnamon on the top.

Remove the remaining dough from the fridge, roll it and put the sheets of dough onto the apples, pressing the sides to a previously baked pie crust. If you have troubles to move it in one piece, do not fret. You can put it on in smaller pieces, putting them one next to the other to cover the apples. Possible roughness of the top surface will not be visible after baking is finished.

Put the finished slab pie into the oven and bake until golden.

Remove from the oven, cool it a bit, and sprinkle the top with a caster sugar.

Serve simply, as it is, or with a scoop of vanilla ice-cream.

Cheers! 



 


wtorek, 24 maja 2016

Szkockie meat-pie czyli ciasto z wołowiną i grzybami ("Outlander")/Scottish meat and mushroom pie ("Outlander")

Czas szybko leci. Jak z bicza trzasnął. Jeszcze niedawno zachwycałam się naprawdę ładnym zdjęciem, jakie mi wyszło przy ciastkach Wookie, prawie że takie, że nie uciekają z krzykiem z bloga, o próbowaniu przepisu nie mówiąc, a zaraz potem miałam na głowie masę kłopotów rodzinnych, chorego syna, męża i siebie, gdy zima zostawiła swój ostatni prezent, rejterując przed wiosną.
A teraz jest gorąco, czerwiec za kilka dni, poziomki zaczynają dojrzewać w skrzyneczce na balkonie (Młody codziennie zagląda do nich, liczy pieczołowicie i skacze jak piłka w górę i w dół z radości, bo może jutro będzie już je jadł!).
Wysypał się też worek z filmami i serialami, na które wyczekiwałam. Większość jest już w połowie sezonu, intrygi się zawęźlają, a fabuła po solidnym pierdzielnięciu przewidzianym na środek akcji powolutku zaczyna zwalniać, by przypadkiem finałowe odcinki nie miały za małej oglądalności, gdy przyjdzie do podsumowywania, największego łomotu akcji przewidzianego na finał i kancelacji seriali w przyszłym sezonie.
"Outlander" jest właśnie w równiutkiej połowie i akcja przenosi się do Szkocji z ludwikowskiej Francji, a to oznacza, że znowu będę gapić się na ukochane klimaty i kilty.
Ach, kilty na odważnych samcach! Ach, Szkocja. Ach, mój ulubiony konik i długofalowy cel podróży ściśle powiązany z mym najtrwalszym na świecie zainteresowaniem i miłością, to jest kulturą celtycką. Ach... nie dziwcie się więc, że pierwszy wpis po długiej przerwie związany jest z tak wenotwórczym tematem - Szkocją i jednym z moich ulubionych cyklów powieściowych w Szkocji się dziejących, na podstawie którego robią ten wspaniały serial.
W skrócie, bo to przecież nie jest blog o książkach i filmach:
"Outlander" to historia pielęgniarki, żyjącej spokojnie we wczesnych latach pięćdziesiątych, tuż po zakończeniu drugiej wojny światowej, która po przyjeździe do Szkocji przechodzi przypadkowo przez jeden z kamiennych kręgów, rozsianych tam przecież gęsto i jakimś cudem przenosi się w czasie o 200 lat do Szkocji, jeszcze zanim but Anglików zmiażdżył niepodległość, klany i prawie zmiótł ich niezwykłą kulturę. Claire przeżywa tam niezwykłe przygody, dostosowuje się do rzeczywistości i podczas poszukiwania drogi powrotnej do swoich czasów poznaje przypadkiem wielką miłość swego życia - Szkota Jamie Frasera.
Skracając 7 kolejnych tomów, które tę dwójkę rzucają od Szkocji po przed rewolucyjną Amerykę na przestrzeni kolejnych 50 "szkockich" lat (z 20 letnią przerwą, gdy Claire wraca do swoich czasów, by uciec z nich znowu ostatecznie do Frasera), jest to historia tak fantastyczna, tak sławna o całej rzeszy fanów i tak potencjalnie serialowy hit, że stworzenie na jej podstawie serialu lub filmu było tylko kwestią czasu.
Powróćmy jednak do samej Szkocji, w której tak de facto dzieje się w całości akcja pierwszego tomu "Obcej", a także 1 sezonu serialu. Siedemnastowieczna kultura szkocka została przedstawiona bardzo dokładnie, z dbałością o szczegóły, nie tylko w sferze wyglądu postaci i języka "gaelic", którym się posługują bohaterowie, niezrozumiałego dla Angielki, póki się go nie zaczęła sama uczyć. Zaprezentowano tam tez takie perełki, jak charakterystyczne ozdoby, tańce szkockie, wygląd domów, kuchnię... no właśnie. Potraw anglosaskich w Outlanderze jest multum. Jak więc mogłoby zabraknąć do gruntu szkockiego ciasta mięsnego, które jadają co prawda na całych Wyspach, od Anglii po Irlandię, tak charakterystycznego dla tej kultury, ale w sumie cholernie mało znanego poza nią?

Na warsztat Meat-Pie wzięłam już kilka lat temu, z ciekawości. Jako Polka, ciasta jadam z owocami, a nie z mięsem i o ile idea "Pie" była mi znana, to takiego pomysłu, by do środka, na spód z półkruchego ciasta dać mięsne nadzienie i przykryć warstwą tego samego ciasta, nie mogłam przełknąć, póki w końcu nie spróbowałam. I wiecie co? To ciasto ląduje u mnie na stole obiadowym średnio raz na miesiąc, a rodzina jest zachwycona! Z dodatkiem sałatki z świeżych warzyw, żadnych ziemniaków, na Boga! I na jednym kawałku tego złotego, aromatycznego cuda się nigdy nie kończy. Nawet na zimno się go czepiają, choć prawdziwa poezja to się dzieje po wyjęciu go na świeżo z piekarnika, a w całym domu pachnie wołowinką, tymiankiem i grzybami.
Meat-pie, na które przepis zaraz wam zapodam, posiada nadzienie z wołowiny i grzybów (cudownie by było mieć świeże lub suszone leśne, ale pieczarki też ujdą od biedy), które śmiałoby można nazwać gulaszem, gdyby nie gotowano go w taki sposób, by sos był pięknie zwarty i pozostawał potem w cieście po przekrojeniu, nie wypływając z niego. Mięso jest mięciutkie, a jeśli dodacie jeszcze porteru do sosu, po odparowaniu otrzymacie iście szkocką potrawę, jaką nie pogardził by żaden anglosas, a i zaciekawiony Polak zje i poprosi o dokładkę. Ciasto, w jakim zapiekamy mięso należy koniecznie potraktować żółtkiem po wierzchu, by było cudownie złociste i chrupiące, a dodatek tymianku w nim to już ostateczny creme-de-la-creme potrawy, łączący wszystko ze sobą w fantastyczną, niezwykłą całość.
Szczególnie polecam danie tym, którzy szukają alternatywy dla w kółko gotowanych gulaszy, schabowych i sznycli z ziemniakami. Odrobina ekstrawagancji rodem z Wysp Brytyjskich nikomu nie zaszkodzi, a wypędzi nudę z kuchni lepiej niż te wszystkie reklamowane pół produkty Winiar czy innych Knorrów, jakie nam się pchają przed oczy w telewizji. Jasne, trzeba poświęcić trochę czasu na zrobienie i nadzienia i mięsa, ale efekt przerośnie wasze najśmielsze oczekiwania.
A zatem, skoro przyciągnęłam już wasze zainteresowanie, najwyższa pora rzucić się do roboty.
Przepis wzięty z tej strony. Korzystałam z niej wielokrotnie, gdyż autorka doskonale wie jak odtwarzać przepisy z serii "Outlander" i pobocznych, trzyma się szczegółów opisanych w książkach, robiąc najdokładniej tak, jak tam jest opisane i w sumie, sama wprowadziłam tylko niewielkie poprawki, by bardziej trafić w smak:) A teraz wy możecie spróbować tego wszystkiego sami.
Niech więc zagrają dudy i ruszmy w tany z garnkiem i patelnią!
Slainte Mhaith!

Please scroll below for the "red" recipe in english version:)








Składniki:

Nadzienie mięsne:
70dkg wołowiny (im mniej białych powięzi, tym lepiej)
1 i 1/2 łyżeczki soli
2 łyżeczki musztardy
1/2 łyżeczki pieprzu
2 plastry boczku wędzonego (ja preferuję surowy, bo pięknie oddaje smak w potrawie; wystarczą tak na szerokość kciuka)
Oliwa z pestek winogron
1 średnia cebula
23-25dkg grzybów leśnych suszonych lub świeżych, ew. pieczarek
2 ząbki czosnku
1/4 szklanki mąki
1 butelka piwa typu porter (polecam Guinness)(opcjonalnie)
1/2 litra bulionu wołowego
1 łyżeczka suszonego tymianku
1 liść laurowy

Ciasto:
2 i 1/4 szklanki mąki
2 łyżeczki świeżego tymianku (lub solidna szczypta suszonego; powinien być widoczny w cieście)
1/2 łyżeczki soli
2/3 szklanki masła
2 żółtka
3-4 łyżki zimnej wody

Jajeczne smarowidło na wierzch ciasta:
1 żółtko
1 łyżeczka wody

Wykonanie:

Wołowinę kroimy jak mięso na gulasz, starając się by kawałki mięsa nie były większe od paznokcia kciuka.
Grzyby suszone namaczamy przez noc w wodzie. Następnego dnia wydobywamy z cieczy, odciskamy i kroimy na drobno. Świeże grzyby lub pieczarki myjemy i kroimy na półplasterki.

Wkładamy mięso do miski, dodajemy do mięsa sól, musztardę i pieprz, starannie mieszamy wszystko razem i wstawiamy do lodówki, by mięso przechodzić zaczęło smakiem.

Z boczku odcinamy skórę, kroimy na drobno i wrzucamy na patelnię (sugeruję dużą i głęboką, bo na niej będziemy robić ostatecznie całe nadzienie). Podsmażamy, pilnując by nie zbrązowiał za bardzo. Następnie ściągamy boczek (tłuszcz wytopiony zostawiamy), odkładamy na talerz, a na patelnię dolewamy tyle tłuszczu by w raz z wytopionym z boczku wyszło na oko ze 2 łyżki.

Wyciągamy wołowinę z lodówki i kawałki mięsa wrzucamy na patelnię, by je obsmażać około 5 minut. Następnie ściągamy ją z patelni, zostawiając tłuszcz i wytopione soki z mięsa i odstawiamy mięso na talerzu na bok.

Dolewamy 2 łyżki oliwy i wrzucamy na patelnię pokrojone grzyby oraz cebulę pokrojoną w kostkę. Dusimy aż cebula się zeszkli, a grzyby zmiękną - około 5 minut.

Na patelnię do grzybów i cebuli dorzucamy posiekane ząbki czosnku, smażymy razem około 1 minuty, następnie dosypujemy mąkę i smażymy wszystko razem, stale mieszając, przez kolejne 2 minuty.

Jeżeli zdecydujemy się do potrawy dodać porteru, wlewamy piwo na patelnię i mieszamy z obecnymi tam składnikami.

Dolewamy bulion wołowy, dodajemy podsmażone boczek i wołowinę, tymianek oraz liść laurowy. Starannie wszystko mieszamy i doprowadzamy do wrzenia.

Następnie zmniejszamy ogień pod patelnią tak, by zawartość patelni tylko "pyrkała", częściowo przykrywamy i gotujemy w ten sposób aż mięso będzie miękkie, a sos gęsty i ciężki. Zajmie to około 1 godziny.

Doprawiamy ostatecznie do smaku, zdejmujemy patelnię z gotowym nadzienie z ognia i odstawiamy, by nieco się ostudziło zanim przełożymy je na ciasto.

Następnie wykonujemy ciasto.

W osobnej misce mieszamy razem mąkę, posiekany, świeży tymianek i sól.

Dodajemy posiekane masło i końcami palców mieszamy wszystko razem, rozdrabiając mąkę z kawałkami masła, aż całość zacznie nam przypominać nieco kruszonkę o lekko żółtym kolorze z pojawiającymi się tu i tam małymi kawałeczkami masła.

Rozrabiamy żółtka z 3 łyżkami zimnej wody, dolewamy do mącznej masy i tak jak poprzednio wyrabiamy rękami, aż przyjmie postać suchej kuli ciasta. Wody dodajemy tylko w ostateczności. Całość ma się trzymać ze sobą, a nie być ciastem pierogowym.

Kulę ciasta kładziemy na płachcie folii aluminiowej, zawijamy w nią, a następnie spłaszczamy ją aż przyjmie postać grubego dysku. Dysk wkładamy do lodówki co najmniej na 1 godzinę. Można też zostawić na noc.

Nagrzewamy piekarnik na 205 stopni Celsjusza.

Schłodzony dysk z ciasta wyciągamy z lodówki i odwijamy z folii. Ostrożnie przecinamy na pół tak, by otrzymać dwa węższe dyski. Pierwszy rozwałkowujemy na stolnicy, a następnie przekładamy na standardową formę na tartę, wysmarowaną wcześniej masłem. Może się okazać, że ciasto nie da się przełożyć w całości. Żaden to problem. Kawałkami wylepiamy po prostu spód i boki aż do samej góry formy.

Następnie do ciastem wyłożonej formy przekładamy ostudzoną zawartość patelni z nadzieniem. Całą. Miejsca wystarczy, a jak się nam zrobi górka to też nie ma co płakać.

Rozwałkowujemy drugi dysk ciasta podobnie jak pierwszy i przykrywamy nim ciasto, dociskając je do brzegów tak, by zamknąć nadzienie w szczelnej ciastowej skorupce. Tym razem staramy się przenieść tę kołderkę w całości, więc na przykład nawinięcie go na wałek i wyłożenie w ten sposób, może się akurat udać.

Przy pomocy noża robimy w wierzchniej warstwie ciasta dwie lub trzy dziurki, następnie smarujemy je jajecznym smarowidłem (ukręcone ze sobą żółtko i woda) po wierzchu, by podczas pieczenia przybrało piękny, złoty kolor i blask.

Meat-Pie wstawiamy do piekarnika i pieczemy przez 35-40 minut aż będzie złote. Wyjmujemy wtedy z piekarnika i pozwalamy nieco mu ostygnąć zanim je zaserwujemy, w towarzystwie świeżych ogórków, pomidorów i sałaty połączonych w zgrabną, wiosenną sałatkę.

Ith gu leòir! (Zjadać w wielkiej ilości!)
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Ingredients:

Beef & Mushroom Filling:
700 g of beef
1 and 1/2 tsp of salt
2 tsps of mustard
1/2 tsp of pepper
2 slices of bacon
Vegetable Oil
1 medium onion

230-250g wild or button mushroom
2 cloves of garlic

1/4 cup of flour
1 bottle of dark beer/porter (optional)
2 cups of beef stock
1 tsp of dried thyme
1 bay leaf


Pastry:
2 and 1/4 cup of all-purpose flour
2 tspn of fresh thyme leaves
1/2 tsp of salt 

2/3 cup of butter
2 egg yolks
3-4 tblspns of cold water

Egg-wash:
1 egg yolk
1 tsp of water


The making of:

Chop the beef on small cubes. 
Soak the dried mushroom overnight, then chop them. If you have fresh mushroom, just wash them and chop.

Toss the cubed beef with the salt, mustard and pepper.  Set aside.

Chop the bacon then crisp it over medium heat, careful not to overbrown. Remove fried bacon to a small plate.  Add enough vegetable oil to the pan to make 2 tablespoons of fat.
Brown the beef for about 5 minutes. Set the beef aside, add another 2 tablespoons of oil as well as the onion and mushrooms to the pan and saute until soft and translucent, another 5 minutes.

Add the garlic and cook until fragrant, about 1 minute, then stir in the flour and cook for 2 minutes, stirring constantly.

If we decide to add porter to the dish, add it now and mix with the rest of the ingredients.

Add the stock or water, reserved beef and bacon, thyme and bay leaf.  Stir well, and bring to the boil. 

Reduce to a simmer, partially cover and cook until the beef is tender and the gravy shiny and thick, about 1 hour.  

Season to taste, then remove from the heat and cool slightly.  

Now prepare the pastry.

Stir together the flour, thyme and salt in a bowl.  

Add the butter, and with your fingers, rub the butter into the flour until everything resembles cornmeal:  slightly yellow, with only small lumps of butter.

Whisk the yolks into 3 tablespoons of cold water.  Add to the flour mixture and mix with your hands until it comes together into a very dry ball.  Add the extra water only if necessary.   

Dump the mixture onto a large sheet of plastic wrap and bring the edges of the wrap together to form a ball.  Press together into a firm disc with your hands and refrigerate for 1 hour and up to overnight.

Preheat the oven to 400° Fahrenheit.

Remove the pastry from the frisge and divide into 2 pieces.  Roll out the bottom part and transfer to a standard size tart dish. If you find it difficut to transfer it as one big piece, put it in the smaller pieces, one by one, and carefully coat the bottom and sides of dish up to the top with pastry. 

Fill it to the top with a mushroom &beef filling.

Roll out the other piece of pastry and use it to cover the pie, crimping to attach to the bottom crust.  

Use a knife or small cutter to cut 1 or 2 vents in the top. Whisk together the egg yolk and water for the egg wash, then brush it on the top of the pie, so it was bright, shiny and beautifully golden after the baking id finished.

Put your meat-pie into the oven and bake for 35-40 minutes until golden. Cool slightly before serving, and then serve together witha a fresh vegetable salad.

Ith gu leòir! (Eat plenty!)