poniedziałek, 21 marca 2016

Placek z makiem / Poppy-seed cake

Tradycja to tradycja, szczególnie ta dotycząca jedzenia na święta. Przynajmniej jeśli chodzi o absolutne podstawy, samo wnętrze potrawy i przywiązanie do smaku, który musi, po prostu musi być na stole, by człowiek czuł się świątecznie.
By teorię tę potwierdzić (lub zhajcować przesąd jak czytadło "Zmierzch" w ogniu krytyki znawców jedynie słusznych wampirów) przeprowadziłam niedawno drobną ankietę wśród swoich znajomych. Jedno-pytaniową i obejmującą osoby z różnych środowisk (jeśli was nie pytałam, a jesteście moimi znajomymi... chill, to była naprawdę nieduża i bardzo spontaniczna ankieta:)). Pytanie w tej ankiecie brzmiało: "Jakie ciasto świąteczne ląduje na twoim stole rodzinnym, sprawiając, że do cna czujesz, że są Święta (bez rozróżniania, czy to Wielkanoc czy Boże Narodzenie) i ryjek ci się cieszy?"
Odpowiadali mi różnie. Ku memu zaskoczeniu, ta różność wiązała się wpierw z odpowiedzią "Nie jadam ciast, jestem na diecie", następnie "Mam w dupie Święta", ale jednak spora grupa podała kilka przykładów. Tych malkontentów dietetycznych i bojkotujących Święta też przycisnęłam, zmieniając formę pytania na "Jakie ciasto świąteczne stawiają przed innymi na stole, a ty się ślinisz na jego widok i czując dogłębnie, że są Święta, przeklinasz swoją dietę?" oraz "Jakie ciasto przynoszą ci pod nos do twej samotni, a ty je pochłaniasz w trzy sekundy, podczas gdy z pomieszczenia obok, gdzie zebrała się rodzina, słychać kolędowanie albo okrzyki "Chrystus zmartwychwstał prawdziwie, Tomek, daj te jajka w majonezie...".
Podsumowując, wyniki od wszystkich przedstawiły się mniej więcej tak, idąc w kolejności najczęściej pojawiających się odpowiedzi:
1. Sernik
2.Makowiec
3. Szarlotka
4.Babka
Każde z zazwyczaj dodanym "mojej mamy" lub "mojej babci".
I nie było wyproś. Aby Polak poczuł się jak na Świętach, któreś z nich, lub co najmniej dwa rodzaje, muszą się pojawić na stole. A jeśli nie mają tradycyjnej formy, to ciągle oko ucztującego widzi w nich dokładnie te ciasta, nawet jeśli dostają jakiś artystycznie mały kawałeczek z odrobiną nadzienia na środku wielkiego talerza w kleksie sosu i z jakimś jadalnym bratkiem większym niż zaserwowany okruch (bo i tak czasem robią... spalić! spalić natychmiast za smród malizny w powietrzu! Ciast nie wolno reglamentować ilościowo, to zbrodnia przeciw ludzkości!:P)

Serników ci na Bantofelkach dostatek. Sama bardzo je lubię, więc nawet i cały, osobny dział na nie powstał, w obliczu mnożenia się ich jak króliki. I końca im nie widać, bo co chwila coś nowego zaświta w głowie, albo gdzieś dostrzegę/spróbuję i jazda robić nową, własną wersję. Dlatego też, skoro jesteśmy już w temacie ciast świątecznych i obiecanego, trzeciego przepisu, jaki dumnie postawić można na stole świątecznym, nie zapodam sernika. Zapodam coś, czego u mnie jeszcze nie było, a mianowicie placek z makiem.
Mak nie jest moim ulubionym składnikiem, przyznaję się bez bicia. Przede wszystkim ze względu na to, że z doprawianiem maku zawsze są problemy, następnie dlatego, że te cholerne drobinki włażą między zęby i tydzień się potem chodzi z domniemaną próchnicą uzębienia, gdy wielokrotne szczotkowanie nie dało im rady i pojawiają się w najmniej odpowiednim momencie na zębów bieli.
Finalnie dlatego, że makowce, jakie się najczęściej spotyka to ciasta w formie rolady. Czyli tona ciasta pośledniej jakości i jakieś tam nędzne maźnięcie masy makowej. A przecież makowiec to przede wszystkim smak maku, a nie ciasta. Co za dużo to nie zdrowo. Po paru próbach przekonywania, by dodawano więcej maku, a mniej ciasta i odmowie rodziny, ja odmówiłam jedzenia makowców. Do momentu aż moja rodzicielka x lat temu znalazła gdzieś przepis na placek z makiem, który postawił na głowie wszelkie makowe tradycje w moim domu.
I nagle się okazało, że wszyscy podziękowali uprzejmie za ciastowiec z kleksem maku i rzucili się jak zwariowani na placek z makiem, gdzie masy makowej jest cała tona, doprawiona zajebiście smacznie, a ciasto, tak jak powinno, stanowi tylko dodatek. Ba, nawet i zdarzało się zdzieranie ciasta, odkładanie go na bok i wyżeranie samej masy makowej!
A mój mąż od 13 lat w każde zbliżające się Święta, chodzi dookoła "mamusi" i pyta o ten makowiec, czy może mamusia da mu paseczek... dostaje całą blachę i olewając diety wszelakie, zjada na pniu! A to jest najlepsza rekomendacja, skoro zięć nie pada trupem po cieście teściowej i prosi o więcej.
O co ten cały szum w sumie, jeśli chodzi o zwykły placek z makiem? Wiecie, to ciężko określić, poza tym, że w końcu dostajemy właściwą ilość nadzienia w makowcu. Ciasto jest bardzo dobre, takie trochę kruche, ale nie do końca. Masa makowa idealnie zbilansowana smakowo i odradzam zastępowanie jej puszkową, bo popsujecie efekt. A pianka z białek dodaje niezwykłego efektu lekkiej, orzechowej chmurki w całym tym ciężkim smakołyku. Dołożycie jeszcze polewę z prawdziwej czekolady i serio... więcej do zawijanego makowca nie wrócicie:)

Jednakże wiadomo: nie będzie teściowa pluła nam w twarz(w tym przypadku matka)... i tym razem dokonałam go sama, by cały splendor trafił we właściwe ramiona. TEN makowiec doczekał się mego wykonania zimą, ale skoro makowce trafiają na stoły świąteczne bez względu na rodzaj święta, zaserwuję go wam przed Wielkanocą.
Macie, cieszcie się, zawijańce-ciastowce wywalcie przez okno i łapcie się za to cudo.
Zdjęcia jak zwykle średnio udane... ale ogólnie widać, o co chodzi.
No to co, parzymy mak i zabieramy się do roboty. Dziś Pierwszy Dzień Wiosny, a Wielkanoc za pasem. Ruszamy z tym kok... makiem!
Please scroll below for the "red" recipe in english version:)


Składniki:

Ciasto:
2 szklanki mąki
25 dkg masła
1 szklanka cukru pudru
4 żółtka
1 łyżeczka proszku do pieczenia 

Nadzienie makowe:
2,5 szklanki maku
1 jajko
1 łyżka masła
2 łyżki miodu
1 szklanka cukru
olejek migdałowy
dowolne bakalie według waszego gustu (rodzynki, migdały, skórki pomarańczowe, daktyle, figi, orzechy, itp.) 

Piana z białek:
4 białka
1 szklanka cukru
1 szklanka posiekanych orzechów 

Polewa czekoladowa (opcjonalnie):
1 tabliczka gorzkiej czekolady(100g)
1 tabliczka mlecznej czekolady(100g)
50g masła
50g śmietanki kremówki 30% (i w górę)


Wykonanie:

Mak parzymy gorącą wodą (ok.1 litr wrzątku wlewamy do garnczka z makiem, mieszamy razem i zostawiamy tak na 3-4 godziny, po tym czasie odlewamy wodę z maku przez drobne sito, a mak odciskamy starannie z wody. Zostawiamy do ostudzenia.)

Nagrzewamy piekarnik na 150 stopni Celsjusza.

Blaszkę wykładamy papierem do pieczenia.

Wszystkie składniki ciasta mieszamy ze sobą na stolnicy, zagniatamy, aż się połączą, formujemy kulę, opatulamy ją w folię i wkładamy do lodówki na czas robienia nadzienia.
 
Mielimy sparzony wcześniej mak w maszynce na drobno.

Bakalie siekamy drobniutko, dorzucamy do przemielonego maku.

Dodajemy resztę składników nadzienia i starannie mieszamy wszystko ze sobą. Olejku migdałowego można dać na próbę najpierw pół buteleczki, potem dosmaczać wedle własnego gustu.

Robimy pianę z białek.

Białka ubijamy ze szczyptą soli na sztywno. Pod koniec tego procesu dosypujemy, stale ubijając, cukier.

Do gotowej piany po odrobinie wsypujemy posiekane drobno orzechy i bardzo delikatnie mieszamy wszystko ze sobą.
 
Wyjmujemy ciasto z lodówki i dzielimy na dwie części.

Pierwszą część rozwałkowujemy, i kładziemy na spód blachy.

Na ciasto wykładamy całą masę makową.

Na masę makową kładziemy piankę z białek.

Drugą część ciasta rozwałkowujemy i przykrywamy nią ostrożnie ciasto.

Gotowe ciasto wkładamy do piekarnika i pieczemy około 1 godzinę.

Wyciągamy z piekarnika, pozwalamy się plackowi ostudzić całkowicie i wtedy wydobywamy z blachy oraz papieru. Jeśli rodzina wychodzi z siebie, by ciasta spróbować, serwujemy już. Możemy jednak wziąć ich na wstrzymanie i zrobić jeszcze polewę czekoladową, ale wówczas najwygodniej będzie nam zostawić go i w blaszce i w papierze, by polewa nie spłynęła po bokach.

Aby zrobić polewę, czekoladę łamiemy na drobne kawałki i wraz z masłem roztapiamy w kąpieli wodnej. Do roztopionej czekolady z masłem ostrożnie, cały czas mieszając, wlewamy śmietankę, trzymając mieszaninę na ogniu jeszcze parę chwil. Zdejmujemy z ognia i przestudzamy, pilnując jednak, by była płynna, gdy będziemy nią dekorować nasz placek z makiem.

Placek musi być całkowicie wystudzony, gdy wylejemy na niego polewę. Nie żałujcie sobie, grubą warstwą i wszystko z garnuszka. Potem zostawiamy polewę by stwardniała całkowicie na placku i dopiero wtedy przystępujemy do serwowania.
Można podawać z kleksem bitej śmietany przysmaczonej olejkiem pomarańczowym, z boku.

Smacznego!
I od razu (na wypadek, gdybym nie zdążyła przed Świętami załączyć następnego przepisu) Wesołych Świąt Wielkiej Nocy!:)

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Ingredients:

Dough:
2 cups of flour
250g butter
1 cup of caster sugar
4 egg yolks
1 tspn of baking powder

Poppy-seed filling:
2 and 1/2 cups of poppy-seed
1 egg
1 tbspn of butter
2 tblspns of honey
1 cup of sugar
2-3 tspns of almond extract/almond oil
delicacies of your choice (dried fruit, nuts, raisins, candid orange peel, almonds, etc.)

Egg whites foam:
4 egg whites
1 cup of sugar
1 cup of chopped wallnuts

Chocolate icing (optional):
100g dark chocolate
100g milk chocolate
50g of butter
50g of heavy cream (30% fat or more)


The making of:

Blanch the poppy-seed (put the poppy-seed into the dish, then pour there approx. 1 litre of boiling water; leave it like that for 3-4 hours. After that, remove the water, and squeeze all the water from blanched poppy-seed. Leave it to cool down a little bit.)

Preheat the oven to 150 degrees Celcius/ 302 degrees Fahrenheit.

Put a sheet of baking paper on a baking tray.

Mix together all the ingredients for the dough, kneed it nicelly, then form it in a ball, roll into aluminium foil, and put into the fridge, while you will be prepearing the poppy-seed filling.

Grind nicelly blanched poppy-seed.

Chop the delicacies and mix with the poppy-seed.

Add the rest of filling ingredients and mix it together with the poppy-seed and delicacies.

Prepeare the egg whites foam.
Beat the egg whites with a pinch of salt, until soft peeks are forming. Then, little by little, still beating, add the sugar. When it is done, mix it delicatelly with a chopped wallnuts.

Remove the dough from the fridge and divide into 2 halves.

Roll out the 1st part of dough and put it at the bottom of baking tray.

Put on the dough all of the poppy-seed filling.

Put your egg whites foam on the poppy-seed filling.

Finally roll out the 2nd part of dough and cover the cake with it.

Put the cake into the oven and bake for about an 1 hour.

Remove the cake from the oven and let it cool down in a room temperature still in a baking tray. Remove it when it is cool. You can serve it now, or add a chocolate icing on it. If so, leave the cake in the baking paper and in a tray, so the icing won't flow down and stay on a top.

To make a chocolate icing, break the chocolates on a smaller pieces and melt it together with a butter. Add the heavy cream and while still heating it, mix it all together. Remove the icing from fire, and cool it a little bit, remembering that it has to be liquid when you put the icing on a cake.

If the cake is completelly cooled, put the icing on, then let it harden, before you start cutting the cake.

Remove from the baking dish and take of the baking papier.

Serve as it is or with an addition of orange whipped cream.

Cheers!
And in case it was the last recipe before the Easter on my blog, Happy Easter everyone!:)