środa, 14 października 2015

Cytrynowo-imbirowy uzdrowicielski syrop do herbaty

Jesień pędzi na złamanie karku, w ucieczce przed zimą. Nawet nie zdążyliśmy się tak naprawdę nacieszyć ZPJ, a już jej prawie nie ma. ZPJ czyli Złota Polska Jesień trwała może parę dni we wrześniu, a teraz, w połowie października wydaje się, jakby był listopad! Co to za porządki, by śnieg już był rano. Jam nie przygotowana, na złom kark wyciągać musiałam zimowe odzienie rodziny, żeby mi nie pomarzli i nie połapali jakiej zarazy.
I złapałam ja. Jak zwykle. Oba moje chłopaki pomykają ledwie z katarem, a ja dopiero teraz kończę chyrlać czyli wypluwać płuca. Za takie porządki to ja dziękuję, biorę swą łopatkę i wysiadam z tego pociągu. Tylko w sumie... hmm... gdzie... na Plutona? No, niby można by się wyprowadzić na inny kontynent w ramach protestu i zamiast mrozu w nocy mieć ciepełko...
Ale skoro nie jest to chwilowo w planach - radzimy sobie z lodowatą jesienią i wszystkim, co niesie, jak się da.  Żywnościowo także.
Do łask wraca w porze "zarazy" czosnek spożywany na surowo, syrop cukrowy z cebuli (świetny na kaszel), a także ulubiony dodatek do herbaty mojej rodziny i na dodatek równie skuteczny, co prościuteńki w wykonaniu. A mianowicie złota, gęsta mieszanina miodu, cytryny i świeżego korzenia imbiru, czyli bohater dzisiejszej felki.
Od zawsze w sumie i każdy wie, że cytrusy, miód i imbir są doskonałe na chorobę, wszelakie kaszle i przeziębienia gardła, i w sumie łączy się czasem co najmniej dwa z trzech składników w herbacie, ale o połączeniu ich razem nie pomyślałam do poprzedniej wiosny (wtedy trafiłam na przepis na ten syrop gdzieś w gazecie). Wtedy też lubią mi chłopaki łapać co tłustsze bakterie latające w powietrzu i smarkać potem i kaszleć przez tygodni dwa.
Średnio jestem zwolenniczką dawania lekarstw maluchowi, więc z miejsca, w przypadku choroby zwracam się ku naturze. Zatem taki syrop domowej roboty, który można pić cały rok i jedynie dobre rzeczy przynosi, jest czymś wspaniałym. I dla dorosłych i dla dzieciaków. I na dodatek jaki smaczny:D

Rychło więc w czas podrzucam wam przepis na uzdrawiający (serio!) syrop do herbaty, który na dodatek polepsza jej walory smakowe, i sprawia, że wszyscy są zdrowsi. Korzystajcie, bowiem zrobienie go to kwestia kwadransa, a przechowywać można długo.







Składniki:

1 spora cytryna ze skórką, sparzona i starannie wymyta
1 korzeń imbiru wielkości mniej więcej cytryny
1 szklanka miodu naturalnego dowolnego rodzaju (polecam lipowy)
1 szklany słoik ze szczelnym zamknięciem

Wykonanie:

Cytrynę myjemy, parzymy wrzątkiem i kroimy wraz ze skórką najpierw na plasterki, potem plasterki na kawałeczki wielkości paznokcia lub nieco większe.

Imbir obieramy ze skóry i kroimy na kawałeczki wielkości takiej, jak pokroiliśmy cytrynę.

Oba składniki wrzucamy do starannie wymytego i co najmniej wyparzonego wrzątkiem słoika.

Cytrynę i imbir zalewamy w słoiku szklanką miodu i starannie mieszamy wszystkie trzy składniki ze sobą.

Słoik zamykamy i wstawiamy do lodówki na noc, by się przegryzły ze sobą i puściły sok.

Następnego dnia otwieramy, mieszamy raz jeszcze i możemy od tego momentu używać go czy jako dodatku do herbaty, czy też do zwykłej wody, tworząc sobie gorący napój, poprzez dodanie do cieczy pitnej 2 łyżek stołowych syropu. Każdorazowo przed użyciem należy przemieszać zawartość słoika, a potem go zamknąć, by nie wdała się pleśń.

Syrop można przechowywać i miesiąc w lodówce, bez szkody dla jego właściwości, a kawałeczki imbiru i cytryny dodawać także do herbaty, na równi z sokiem, jaki z nich się wytoczył.

Smacznego. I zdrowia:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz