Do tej dyskusji ostatnio dołączył mit, o jego toksyczności!
W życiu, powiadam wam, tyle się nie zastanawiano nad niczym jadalnym jak nad tymi różowo- zielonymi gałązkami i, co tu kryć, raczej nie za bardzo go wykorzystywano. Bo kwaśny, bo twardy i ma włókna. Bo znowu toksyczny ("i siebie strujesz i dzieciaka!"). A tak w ogóle to chwast! Chwasty się wyrywa i pali, a nie je!
Przytoczyłabym w tym momencie pokrzywę i jej niesamowite właściwości, a także mniszek lekarski, z którego liści robi się cudowną sałatkę, oraz bardzo fajne wino, ale naprawdę nie miałam ochoty na dyskusje z dwoma pokoleniami starszych od siebie, jazgoczących kobiet i garściami brałam ze straganu długie łodygi rabarbaru, w nosie mając, czy to chwast, warzywo, czy trucizna, ciesząc się, że wreszcie jest!
Bowiem ja rabarbar bardzo lubię i chociaż, jak się okazuje, jest on warzywem, oraz pleni się po działkach jak chce, czyli teoria, że to chwast, poniekąd ma potwierdzenie, od lat go zjadam w sezonie i nigdy jeszcze się nim nie otrułam.
Obalić należałoby i mit o trujących właściwościach. Otóż okazuje się, że rzeczywiście zawiera kwas szczawiowy i to dużo, ale w liściach, a liści przecież nikt rozsądny nie zjada. Jeśli więc cierpicie na reumatyzm albo macie chore nery - to mimo wszystko można go unikać. Reszcie się nie upiecze tak łatwo, gdyż poza tym, zachowując drobne środki ostrożności, można z niego robić rzeczy, o jakich się wam nie śniło.
Zazwyczaj brałam w obroty rabarbar dla celów pieczeniowych. Pokrojony w kawałeczki, obsypany cukrem, lądował na różnych, typowych ciastach. Na przykład doskonale pasuje do biszkopta, który już poznaliście na Bantofelkach jako Biszkopt z brzoskwiniami. Pół na pół z truskawkami daje niesamowite nadzienie w typowym cieście typu pie - polecam tutaj na przykład Cherry Pie, w którym zastępujemy nim wiśnie, robiąc całą resztę z owocami dokładnie tak samo. Ba, postać Willa Smitha w "MiB III" taki właśnie pie (tyle, że z prostym pokryciem z ciasta, a nie z bezą) zamawia w filmie i zdaje się być z niego niezwykle zadowolony!
Zresztą, będąc tak kontrowersyjnym warzywem, traktowanym jak owoc, niezbyt też jest obfity w rozmaite wariacje na jego temat i przeciętna, nie eksperymentująca za wiele gospodyni po prostu posypuje nim placki. Powinniśmy się więc pewnie cieszyć, że w ogóle z niego nie rezygnują, nie wypalają i możemy go używać, ledwie się zaczyna pojawiać na początku czerwca. Zabobon, ciemnota i kaczogród... pfff...
Nigdy nie twierdziłam, że jestem typową gosposią i w kuchni uznaję tylko podstawy. Znaczy się, na początku, każdy gotuje ściśle według jednego wzorca. Ale z czasem nagle zaczynamy sami łączyć smaki, zadawać pytania i coś, co od lat przyzwyczajono nas robić w jeden sposób, robimy inaczej. Tak się więc ma sprawa ze mną i rabarbarem. Przez pierwsze lata nauki pichcenia używałam go na ciastach. Wyłącznie. Ale w tym, gdy w oczy rzuciły mi się piękne, czerwone łodygi (im czerwieńsze tym słodsze!), a potem rzuciłam okiem na pułki z cukrem, gdzie stał również cukier żelujący do konfitur, nagle coś zaświtało. A gdyby tak konfitura z rabarbaru i... czegoś jeszcze? Tyle, że nie z kolejnego owocu. Chciałam w słoiku mieć wyłącznie rabarbar, ale z jakimś niezwykłym aromatem. I na dodatek stwierdziłam potem, że nie chcę cukru żelującego. Z owoców ze zwykłym cukrem też się da zrobić fantastyczną konfiturę i wcale nie trzeba poświęcać na to kilku dni, jak nas straszą w większości przepisów. Absolutnie nie. Gdzieś, coś mi mignęło, że trwa to znacznie krócej, a poza tym miałam już w koszu 2 kilo rabarbaru, więc nadszedł czas na eksperymenty.
Wynik przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Okazało się bowiem, że oczywiście, że się da zrobić konfiturę bez żel-fixu, oczywiście, że nie trwa to długo i chociaż nie jest ona aż tak twarda jak dżem, a raczej miękka, możliwa do smarowania na bagietce na przykład, ale nie posiadająca formy soku, raczej jak miękki dżem, to na dodatek rabarbar cudownie komponuje się z wanilią. Jest słodko, kwaskowaty, odpowiednio dosmaczony wanilią to prawdziwe niebo w gębie, któremu trudno się oprzeć, nie pakując do ust wielkich łyżek, prosto z garnka lub słoików.
Po tym eksperymencie poszłam za ciosem i dokonałam kolejnej rzeczy z rabarbaru, to jest Rabarbarowego Curdu, odmiany tego Cytrusowego Curdu z Pern, który już tu widzieliście - i również z zaskakującymi, pozytywnymi efektami.
Curd wyląduje na Bantofelkach rzutem na taśmę, jako kolejny po Konfiturze, bo jeszcze rabarbar jest na straganach, jeszcze tani, a co najważniejsze, mocno czerwony, idealny do używania właśnie teraz. Bierzcie więc i róbcie. Łapcie za łodygi i nie bójcie się rabarbaru, bo ani się nie strujecie (o ile nie będziecie jeść liści), a wręcz przeciwnie, to azjatyckie (tak, tak, do nas, do Europy trafiło dopiero w XVIII wieku razem z Markiem Polo) warzywo wkrótce zawojuje nie tylko wasze ciasta, ale i półki z przetworami. Połączenie rabarbaru z wanilią to tylko początek. Cynamon, imbir, również wspaniale z nim będą współgrać, nie wspominając po raz kolejny o truskawkach, z którymi w smaku ma wspólny mianownik, pasując do nich jak dłoń do rękawiczki.
I nawet, mimo obecnych upałów, nie przepracujecie się nad tą konfiturą. Zrobienie jej, od wymycia i oporządzenia rabarbaru, do wpakowania konfitury do słoików zajmuje TYLKO 20 minut.
A zatem, bez dalszych zachwalanek, lecimy na rynek po rabarbar i zaczynamy zabawę...
Please scroll below for the "red" recipe in english version:)
Składniki: (na jeden słoik wielkości takiej jak na zdjęciu)
250g łodyg rabarbaru (im bardziej czerwone tym lepiej)
1 szklanka cukru pudru (może być również kryształ)
1 łyżka ekstraktu z wanilii
2 łyżki wody
Wykonanie:
Łodygi rabarbaru myjemy, starannie odcinamy wszystkie resztki liści, następnie czyścimy, ale tylko na końcach, skurując tylko te co grubsze łodygi. Młode po prostu tniemy na kawałki, ale grubsze trzeba pozbawić w ten sposób nadmiaru skórki i tych ciągnących się włókien i dopiero wtedy posiekać.
Pocięty na kawałki rabarbar wrzucamy do garnka z grubym dnem, dodajemy cukier, ekstrakt z wanilii i wodę i nastawiamy mały ogień.
Przez 2-4 minut mieszamy starannie, podgrzewając, aż cukier rozpuści się całkowicie, następnie ogień podkręcamy na średni i gotujemy przez dalsze 10-12 minut, mieszając dosyć często.
Konfitura będzie gotowa w momencie, gdy stanie się gęsta i lepka, a większość rabarbaru będzie w stanie półpłynnym. Dla pewności możemy jeszcze dodać 5 minut do gotowania.
Po tym czasie zdejmujemy konfiturę z ognia, raz jeszcze próbujemy, ewentualnie dodając cukier lub ekstraktu z wanilii, jeżeli potrzebujemy intensywniejszego smaku i gorącą przekładamy do wyparzonego słoika.
Słoik szczelnie zamykamy i gdy wystygnie, przechowujemy w lodówce.
Konfitura będzie mieć luźniejszą formę niż typowe, twarde, po użyciu żelfixu, ale też idealną do rozsmarowywania na wszelkiej maści bułeczkach, bagietce, lub idealnie posłuży jako nadzienie do ciast typu pie.
Smacznego!
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ingredients:(for 1 medium sized mason jar)
1 bunch (250g) of rhubarb, leaves trimmed, stalks cleaned and finely chopped (the redder, the better)
1 cup of caster (or regular white) sugar
1 tblspn of vanilla extract
2 tblspns of water
The making of:
Wash, clean and chopp finely the rhubarb stalks. You should also skin the bigger ones, to prevent the strings appearing from nowhere, but the smaller ones do not need this kind of action.
Combine rhubarb, sugar, vanilla extract and water on low heat in a heavy bottomed pot.
Cook for 2-4 minutes, stirring, until sugar has dissolved. Increase heat to medium and cook for approximately 10-12 minutes, stirring constantly.
The jam will be ready when it becomes thick and sticky, and most of rhubarb is half melted. You can add the extra 5 minutes to cooking time, just to make sure.
Remove the jam from the fire, check the taste, adding more sugar or vanilla extract if necesarry, and put in into mason jar, still hot.
Close the mason jar and let the jam cool in a room temperature. Then put the jar into the fridge or any other dark place.
The jam should have a soft consistence, not as hard as the ones you can buy ready-made in a shop. It is perfect to smear it on any kind of scones, baguettes or toasts, and it will be great used the filling for any pies.
Cheers!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz