Geniusz w oszczędzaniu pieniędzy! Król smaku i niech się wszystkie Hellmansy schowają. Tak powinien smakować najprawdziwszy, polski majonez, a nie podróbki zza granicy lub kolejne wersje z innych firm, ostro zalatujące chemią i octem.
Jednak, jak już kiedyś pisałam, babcie to potrafią gotować najlepiej na świecie. Moja babcia, od której mam ten przepis, robi taką sałatkę jarzynową, że mózg staje. Nigdy ani mnie, ani mojej mamie nie udało się dobić do tego ideału smaku, choć próbujemy obie od paru lat.
Sekretem, jak się okazuje, wcale nie jest jakiś tajny sekretny dodatek. Wszystkie składniki są takie same. Za smakiem tej sałatki, na którą czekamy cały rok z utęsknieniem, stoją dwie rzeczy: fakt, że robiła ją moja babcia, a tego smaku, który ona tak łatwo osiąga, to nawet i Marta Gessler z pomocą Modesta Amaro by nie odtworzyli. Drugim powodem cudownego smaku świątecznej sałatki jarzynowej jest to, że do sałatki moja babcia od zawsze robi własny majonez.
Przepis na niego ma ze trzydzieści lat jeśli nie więcej, więc próżno teraz szukać jego źródła, poza starannie spisaną babciną ręką jej własną książką kucharską. I powie niejeden: skoro nawet duet Gessler - Amaro by jej tak nie zrobili, to na co się starasz? A potem inny doda: przecież zawsze otrzymasz tylko kopię. Nie lepiej poczekać do Świąt na uwielbianą sałatkę? A ja im rzekę tymi słowami: o, wy niecnoty, leniwe i niepokornego serca. Ja nie dla upewniania się, że na pewno nie wykonam tej sałatki jak moja babcia, ją próbuję osiągnąć, a dla szkolenia samej siebie. Albowiem prędzej wielbłądowi przez ucho igielne przejść się uda, niż ja zrobię tę sałatkę jak moja babcia... ale zawsze mogę próbować, aż może, kiedyś, dostąpię nirwany, udoskonalając się całkowicie iże zmazy nie będzie na moim... garnku? Mątewce?
Porzućmy jednak cytaty biblijno, tysiąc-jedno-nocno, buddyjskie, nim zaszaleję konkretnie i zacznę cytować naszych polityków, zupełnie psując sobie na Święta nie tylko smak, ale i samopoczucie i zajrzyjmy do przepisu na najdoskonalszy, najwspanialszy z majonezów, który Godni wykonają na Święta do swych sałatek, wędlin na udekorowany stół, miast kupowania słoiczanych podróbek:
Składniki: (na co najmniej 1/2 litrowy słoik majonezu, jeśli nie więcej)
1 żółtko surowe
1 żółtko ugotowane na twardo
1 łyżka octu
1-2 łyżek musztardy
3 lub więcej łyżek śmietany 18%
1 szklanka oleju lub oliwy z pestek winogron (im mniej wonny tłuszcz tym lepiej)
szczypta lub dwie cukru pudru
Wykonanie:
Tradycyjnie wykonywać się ten majonez powinno w misce glinianej przy użyciu mątewki do ucierania zakończonej kulką, ale ponieważ wtedy proces zajmie co najmniej godzinę ciągłego ucierania, równie dobrze można posłużyć się mikserem.
Surowe żółtko i ugotowane na twardo żółtko wrzucamy do miski od miksera, wlewamy łyżkę octu i miksujemy, aż się połączą.
Następnie dodajemy musztardę, oraz śmietanę, sól i pieprz i ponownie miksujemy, tym razem dłużej, aż masa zacznie nam bieleć i robić się puszysta.
Następnie, nie przerywając miksowania cieniutkim strumyczkiem dolewamy oliwę lub olej do masy i miksujemy dalej, nawet około kwadransa, co jakiś czas próbując powstający majonez.
Długotrwale miksowany zacznie wkrótce przypominać to, co znamy z półek sklepowych. Jeśli jednak z miejsca wyczuwamy, że zanadto smakuje musztardą, lub za bardzo śmietaną, dodajemy po trochu potrzebnych składników, również i soli i cukru pudru. Żonglujemy nimi tak długo, jednostajnie i stale miksując majonez, aż ostatecznie otrzymamy wymagany smak.
Majonez przelewamy (tak jest, nie będzie w żadnym razie tak gęsty jak majonezy słoikowe, nie posiadając chemicznych zagęstników, więc będzie praktycznie jak dip, przynajmniej tuż po zrobieniu) do wymytych, czystych słoiczków, lub jednego większego, zakręcamy starannie i zostawiamy w spokoju na conajmniej 1 noc w lodówce.
Po tym czasie spokojnie można użyć majonezu do połączenia nim warzyw w naszej ulubionej sałatce. Należy jednak pamiętać, że ze względu na to iż smak ma delikatniejszy i mniej zbitą konsystencję, proponowane w przepisach ilości majonezu mogą się różnić od tego, ile my będziemy musieli dodać własnej, domowej wersji. Więcej na pewno. O ile? To już zależy od waszego smaku:)
Znajdziecie tu Bansheekowe felki (mini-felietony ode mnie, czyli od Banshee) o różnych geekowych i nietypowych potrawach z mnóstwa dzieł pisanych (również kodem binarnym), rodem ze srebrnego ekranu, nawiedzających popkulturę. Czy może coś być lepszym tematem na felietony? Gotowanie jest przecież tak fantastyczną podróżą w świat wyobraźni... Będzie ciekawie, będzie zabawnie.Będzie bansheekowo. Zapraszam!
wtorek, 22 grudnia 2015
Dip (sos) czosnkowy
Czy ktoś jest jeszcze na tym świecie, kto nie kojarzy tego białego sosu, o smaku czosnku i majonezu, czasem i ziół? Przypuszczam, że takich osób po prostu nie ma. A jeśli o nim nie słyszały, to na pewno go jadły.
Alternatywa dla ketchupu, która przypełzła do nas wraz z modą na pizzę dobre 20-30 lat temu. Skąd się to wzięło, że Polacy zaczęli jadać włoską pizzę z dodatkiem ketchupu i sosu czosnkowego, tego najstarszy pożeracz pizzy już nie pamięta. Jedno jest pewne: ta moda nie przyjechała z pizzą ani z Włoch, ani ze Stanów. Włosi by cię ukamienowali za prośbę o ketchup i sos czosnkowy w ich trattorii, jako dodatek do pizzy (oni nie używają i nigdy nie używali takich dodatków), albo co najmniej obrzucili dziwnym spojrzeniem, a amerykańce jadają z czym innym, niekiedy dziwacznym (i sos krewetkowy lub słodko - kwaśny lub sojowy, wcale nie byłyby najdziwniejszym ich dodatkiem do włoskiego specjału). Lub również bez niczego.
Natomiast odmiany sosu czosnkowego chętnie używają wytwórcy kebabów w swoich przysmakach. Tak mi się więc widzi, że Polak - spryciarz, gdy stwierdził, że pizza bez niczego jest za sucha (a my to naród miłośników sosów do kwadratu), sięgnął najpierw po ketchup, a potem po sos czosnkowy ze stoiska arabskiego, mając daleko gdzieś, czy sobie nie psuje smaku i nie czuje przede wszystkim sosu. Sos musi być!
Na nasze szczęście mania na ketchup i sos podawany do pizzy z miejsca, w ostatnich latach przeminęła i teraz kulturalnie się o niego prosi, choć czyni to zadziwiająco mało osób. Widać odkryli, że to, co tak uparcie zalewali mieszaniną przecieru pomidorowego, konserwantów i majonezu, mimo, że suche nietypowo, ma jednak smak, który da się polubić.
Potwierdza więc to moją teorię: spróbować kilku wersji, przetestować i wybrać własny smak. Niekiedy właśnie oryginalny, a nie narzucony przez ogół.
Mnie osobiście dawno już się znudziły sosy do pizzy, a ketchupu nigdy nie brałam. Jednakże sos czosnkowy bardzo lubię. Tylko nie ten ze sklepu, z rozmaitymi dodatkami, o wątpliwej dacie ważności do spożycia i na pierwszy niuch woniejący starym czosnkiem, po otwarciu słoiczka. A zatem, jak w kilku innych przypadkach, poświęciłam trochę czasu i po niespodziewanym sukcesie dipu pomidorowego, dokonałam i domowego dipu czosnkowego. Równie prostego i szybkiego jak poprzednik. Genialnego do wędlin i mniej ostrych smakowo dodatków, a jajka na twardo po prostu go kochają. Chleb odrywany z serem też go polubi, dziewczyny:)
No i, powiedzcie mi, po co wydawać kasę na sklepowy, skoro znacznie taniej, w dziesięć minut (plus kwadrans na "przegryzienie się"w lodówce) można zrobić własny?
Do dzieła. Impreza sylwestrowa tuż za rogiem. Czas zaplanować menu!
(Na zdjęciu bohater felki, zaatakowany z kilku stron, oraz z góry, przy emocjonującej rozgrywce Carcassone:P)
Składniki (na porcję wypełniającą solidną miskę do zupy):
1 mały kubeczek śmietany 18%
1 majonez (użyłam Majonezu Dekoracyjnego)
2-3 ząbki czosnku polskiego
różne zioła, przede wszystkim majeranek, tymianek, oregano też będzie nie od rzeczy, również gotowa mieszanka ziół prowansalskich
pieprz, sól
Wykonanie:
Śmietanę wlewamy do miski.
Do niej dodajemy połowę jej ilości majonezu. Czyli, kubeczek śmietany ma około 6 łyżek, a więc musimy dodać 3 łyżki majonezu. Mieszamy.
Do mieszaniny dodajemy wyciśnięte ząbki czosnku. Nie pokrojone. Ma być czuć smak czosnkowy w dipie, a nie kawałki czosnku zgrzytające w zębach. Zaczynamy od dwóch ząbków, potem dodajemy wedle smaku (pamiętając, że późniejsze przegryzanie się uczyni dip intensywniejszym w smaku niż tuż po zrobieniu).
Dosypujemy ziół, doprawiamy solą i pieprzem, wedle własnego gustu, raz jeszcze mieszamy. W przypadku, gdyby dip wyszedł za ostry, konieczne będzie rozrzedzenie go odrobinę śmietaną. Można spróbować dodać pół łyżki na początek i testować smak. Jeśli będzie za słaby tak samo dodajemy majonezu lub ostrożnie kolejny, wyciśnięty ząbek czosnku.
Gotowy dip wkładamy do lodówki na co najmniej kwadrans (najlepiej to godzinę), by smak dobrze się przegryzł.
Genialnie smakuje w połączeniu z ziemniakami w mundurkach, lub łódeczkami ziemniaczanymi pieczonymi w piekarniku.
Alternatywa dla ketchupu, która przypełzła do nas wraz z modą na pizzę dobre 20-30 lat temu. Skąd się to wzięło, że Polacy zaczęli jadać włoską pizzę z dodatkiem ketchupu i sosu czosnkowego, tego najstarszy pożeracz pizzy już nie pamięta. Jedno jest pewne: ta moda nie przyjechała z pizzą ani z Włoch, ani ze Stanów. Włosi by cię ukamienowali za prośbę o ketchup i sos czosnkowy w ich trattorii, jako dodatek do pizzy (oni nie używają i nigdy nie używali takich dodatków), albo co najmniej obrzucili dziwnym spojrzeniem, a amerykańce jadają z czym innym, niekiedy dziwacznym (i sos krewetkowy lub słodko - kwaśny lub sojowy, wcale nie byłyby najdziwniejszym ich dodatkiem do włoskiego specjału). Lub również bez niczego.
Natomiast odmiany sosu czosnkowego chętnie używają wytwórcy kebabów w swoich przysmakach. Tak mi się więc widzi, że Polak - spryciarz, gdy stwierdził, że pizza bez niczego jest za sucha (a my to naród miłośników sosów do kwadratu), sięgnął najpierw po ketchup, a potem po sos czosnkowy ze stoiska arabskiego, mając daleko gdzieś, czy sobie nie psuje smaku i nie czuje przede wszystkim sosu. Sos musi być!
Na nasze szczęście mania na ketchup i sos podawany do pizzy z miejsca, w ostatnich latach przeminęła i teraz kulturalnie się o niego prosi, choć czyni to zadziwiająco mało osób. Widać odkryli, że to, co tak uparcie zalewali mieszaniną przecieru pomidorowego, konserwantów i majonezu, mimo, że suche nietypowo, ma jednak smak, który da się polubić.
Potwierdza więc to moją teorię: spróbować kilku wersji, przetestować i wybrać własny smak. Niekiedy właśnie oryginalny, a nie narzucony przez ogół.
Mnie osobiście dawno już się znudziły sosy do pizzy, a ketchupu nigdy nie brałam. Jednakże sos czosnkowy bardzo lubię. Tylko nie ten ze sklepu, z rozmaitymi dodatkami, o wątpliwej dacie ważności do spożycia i na pierwszy niuch woniejący starym czosnkiem, po otwarciu słoiczka. A zatem, jak w kilku innych przypadkach, poświęciłam trochę czasu i po niespodziewanym sukcesie dipu pomidorowego, dokonałam i domowego dipu czosnkowego. Równie prostego i szybkiego jak poprzednik. Genialnego do wędlin i mniej ostrych smakowo dodatków, a jajka na twardo po prostu go kochają. Chleb odrywany z serem też go polubi, dziewczyny:)
No i, powiedzcie mi, po co wydawać kasę na sklepowy, skoro znacznie taniej, w dziesięć minut (plus kwadrans na "przegryzienie się"w lodówce) można zrobić własny?
Do dzieła. Impreza sylwestrowa tuż za rogiem. Czas zaplanować menu!
(Na zdjęciu bohater felki, zaatakowany z kilku stron, oraz z góry, przy emocjonującej rozgrywce Carcassone:P)
Składniki (na porcję wypełniającą solidną miskę do zupy):
1 mały kubeczek śmietany 18%
1 majonez (użyłam Majonezu Dekoracyjnego)
2-3 ząbki czosnku polskiego
różne zioła, przede wszystkim majeranek, tymianek, oregano też będzie nie od rzeczy, również gotowa mieszanka ziół prowansalskich
pieprz, sól
Wykonanie:
Śmietanę wlewamy do miski.
Do niej dodajemy połowę jej ilości majonezu. Czyli, kubeczek śmietany ma około 6 łyżek, a więc musimy dodać 3 łyżki majonezu. Mieszamy.
Do mieszaniny dodajemy wyciśnięte ząbki czosnku. Nie pokrojone. Ma być czuć smak czosnkowy w dipie, a nie kawałki czosnku zgrzytające w zębach. Zaczynamy od dwóch ząbków, potem dodajemy wedle smaku (pamiętając, że późniejsze przegryzanie się uczyni dip intensywniejszym w smaku niż tuż po zrobieniu).
Dosypujemy ziół, doprawiamy solą i pieprzem, wedle własnego gustu, raz jeszcze mieszamy. W przypadku, gdyby dip wyszedł za ostry, konieczne będzie rozrzedzenie go odrobinę śmietaną. Można spróbować dodać pół łyżki na początek i testować smak. Jeśli będzie za słaby tak samo dodajemy majonezu lub ostrożnie kolejny, wyciśnięty ząbek czosnku.
Gotowy dip wkładamy do lodówki na co najmniej kwadrans (najlepiej to godzinę), by smak dobrze się przegryzł.
Genialnie smakuje w połączeniu z ziemniakami w mundurkach, lub łódeczkami ziemniaczanymi pieczonymi w piekarniku.
Dip (sos) pomidorowy
Nie wiem jakim cudem się tak stało, ale spośród wszystkich tych rzeczy, które z pasją piekłam i gotowałam, a których próbowali moi znajomi, wybrali sobie oni dwóch niespodziewanych faworytów, których się spodziewają na wspólnych imprezach.
Klasyczne brownie - tak jak w tym przepisie, minus masa krówkowa, oraz mój sztandarowy dodatek do wszelkiej maści chipsów, paluszków i krakersów, także i tortilli i zawijańców nie słodkich, a mianowicie dip pomidorowy.
Oba proste jak barszcz, nie wymagające niemal czasu, robione w sumie mimochodem. Machnięciem łyżki, zamieszaniem, szpurnięciem przypraw w masę i wrzuceniem do lodówki lub piekarnika, by osiągnęły odpowiednią postać. A potem, jak wyciągam i podsuwam pod nosy... nie starcza. Ile bym nie zrobiła, zniknie wszystko i czasem ja się nawet nie załapię.
Darujmy sobie jednak te przechwalanki i dumę karygodną, bo trzeba się przecież przekonać samemu, nim się przytaknie. Trzeba nadgryźć, przetestować, spróbować po swojemu i dopiero wtedy pochwalić, albo gdzie zapisać. Wtedy i tylko wtedy o potrawie można mówić, że wyszła na salony. A moje na razie krążą po znajomych, solidnej grupce fanów. Jednak wszystko przede mną.
Jako, że teraz przed nami okres świąteczny, a potem szaleństwa sylwestrowe (a moje znajome siostry właśnie wydarły skądś przepis na "pull-apart bread with cheese"(chleb-odrywaniec z serem), do którego dipy będą akurat doskonałym dodatkiem), oraz mam chwilę między robieniem sałatek, a jutrzejszym pieczeniem sernika, dzisiaj wyjątkowo wrzucę trzy przepisy pod rząd. Każdy na sos lub dip, doskonale pasujący jako dodatek do menu imprez towarzyskich lub ekspresowa samopomoc, gdy nagle skończył się majonez, a sklepy dawno były zamknięte.
Każdy z nich można podawać osobno, można je również podawać w parze, jako dodatek do chrupiących przekąsek. Można ich użyć jako dosmaczacza do sałatki lub smarować nimi co tylko się chce, pamiętając, że to dip, a nie słoikowy, sztywny sos. Smarujemy delikatnie, a nie wykładamy kopiate łyżki:)
Co do tego gdzie i do czego podejdą, to już wasz indywidualny wybór. Mój, najpierwszy to właśnie jako dodatek do przekąsek i ten właśnie podaję w pierwszej kolejności.
Przepis znaleziony całe lata temu, zapisany w prywatnej książce kucharskiej, więc wybaczcie, jeśli nie podam źródła. Po prostu go nie pamiętam:)
Z pozdrowieniami dla stęsknionego za dipem Szymka, oraz Jasia z Basią i juniorką:)(wiecie, że i tak zrobiony przeze mnie będzie wam smakował najbardziej;D)
Lecimy:
Składniki (na ilość odpowiadającą zawartości solidnej miski do zupy):
6 łyżek majonezu (Rodzaj ma znaczenie, że względu na późniejszy smak dipu. Ja używam Majonezu Dekoracyjnego, ale już zrobiony na Majonezie Kieleckim smakował nie tak jak trzeba według znajomych. Można też użyć majonezu domowego, ale wtedy trzeba kombinować bardzo ze smakiem. Jogurt absolutnie majonezu nie zastąpi, więc odradzam czynienie tego dipu na nim. Niskokaloryczne majonezy light też odepchnijcie precz i użyjcie standardu. Kaloryczne, ale raz w roku można.)
2 łyżki śmietany 18%
1 malutki przecier pomidorowy (puszeczka na przykład z Pudliszek lub Dawtony, o zawartości 70g)
mieszanka zioła prowansalskie (lub kombinacja oregano, bazylii, cząbru, tymianku i majeranku)
sól, pieprz
Wykonanie:
Wszystkie składniki mieszamy razem w misce zdecydowanymi ruchami, rozcierając każdą grudkę, aż sos będzie gładziutki.
Próbujemy i dosmaczamy, TYLKO przy pomocy przypraw oraz soli i pieprzu. Odradzam kombinacje ze zmniejszaniem lub zwiększaniem ilości przecieru pomidorowego, aczkolwiek dodatkiem majonezu i śmietany można wyostrzyć lub złagodzić smak, byle w niewielkich ilościach nimi szafując.
Odstawiamy po zrobieniu do lodówki na co najmniej kwadrans, by osiągnął odpowiedni bilans smaku.
Dip ma być wyraźnie czuć pomidorami i ziołami. Majonez i śmietanka stanowić powinny tło, a słodycz pomidorów powinna być wyczuwalna w jego smaku.
Serwujemy do zakąsek suchych, wszelkich chipsów, chrupek i paluszków. Również doskonale smakuje z chlebem i wędliną, lub jako dodatek do jajek na twardo.
Klasyczne brownie - tak jak w tym przepisie, minus masa krówkowa, oraz mój sztandarowy dodatek do wszelkiej maści chipsów, paluszków i krakersów, także i tortilli i zawijańców nie słodkich, a mianowicie dip pomidorowy.
Oba proste jak barszcz, nie wymagające niemal czasu, robione w sumie mimochodem. Machnięciem łyżki, zamieszaniem, szpurnięciem przypraw w masę i wrzuceniem do lodówki lub piekarnika, by osiągnęły odpowiednią postać. A potem, jak wyciągam i podsuwam pod nosy... nie starcza. Ile bym nie zrobiła, zniknie wszystko i czasem ja się nawet nie załapię.
Darujmy sobie jednak te przechwalanki i dumę karygodną, bo trzeba się przecież przekonać samemu, nim się przytaknie. Trzeba nadgryźć, przetestować, spróbować po swojemu i dopiero wtedy pochwalić, albo gdzie zapisać. Wtedy i tylko wtedy o potrawie można mówić, że wyszła na salony. A moje na razie krążą po znajomych, solidnej grupce fanów. Jednak wszystko przede mną.
Jako, że teraz przed nami okres świąteczny, a potem szaleństwa sylwestrowe (a moje znajome siostry właśnie wydarły skądś przepis na "pull-apart bread with cheese"(chleb-odrywaniec z serem), do którego dipy będą akurat doskonałym dodatkiem), oraz mam chwilę między robieniem sałatek, a jutrzejszym pieczeniem sernika, dzisiaj wyjątkowo wrzucę trzy przepisy pod rząd. Każdy na sos lub dip, doskonale pasujący jako dodatek do menu imprez towarzyskich lub ekspresowa samopomoc, gdy nagle skończył się majonez, a sklepy dawno były zamknięte.
Każdy z nich można podawać osobno, można je również podawać w parze, jako dodatek do chrupiących przekąsek. Można ich użyć jako dosmaczacza do sałatki lub smarować nimi co tylko się chce, pamiętając, że to dip, a nie słoikowy, sztywny sos. Smarujemy delikatnie, a nie wykładamy kopiate łyżki:)
Co do tego gdzie i do czego podejdą, to już wasz indywidualny wybór. Mój, najpierwszy to właśnie jako dodatek do przekąsek i ten właśnie podaję w pierwszej kolejności.
Przepis znaleziony całe lata temu, zapisany w prywatnej książce kucharskiej, więc wybaczcie, jeśli nie podam źródła. Po prostu go nie pamiętam:)
Z pozdrowieniami dla stęsknionego za dipem Szymka, oraz Jasia z Basią i juniorką:)(wiecie, że i tak zrobiony przeze mnie będzie wam smakował najbardziej;D)
Lecimy:
Składniki (na ilość odpowiadającą zawartości solidnej miski do zupy):
6 łyżek majonezu (Rodzaj ma znaczenie, że względu na późniejszy smak dipu. Ja używam Majonezu Dekoracyjnego, ale już zrobiony na Majonezie Kieleckim smakował nie tak jak trzeba według znajomych. Można też użyć majonezu domowego, ale wtedy trzeba kombinować bardzo ze smakiem. Jogurt absolutnie majonezu nie zastąpi, więc odradzam czynienie tego dipu na nim. Niskokaloryczne majonezy light też odepchnijcie precz i użyjcie standardu. Kaloryczne, ale raz w roku można.)
2 łyżki śmietany 18%
1 malutki przecier pomidorowy (puszeczka na przykład z Pudliszek lub Dawtony, o zawartości 70g)
mieszanka zioła prowansalskie (lub kombinacja oregano, bazylii, cząbru, tymianku i majeranku)
sól, pieprz
Wykonanie:
Wszystkie składniki mieszamy razem w misce zdecydowanymi ruchami, rozcierając każdą grudkę, aż sos będzie gładziutki.
Próbujemy i dosmaczamy, TYLKO przy pomocy przypraw oraz soli i pieprzu. Odradzam kombinacje ze zmniejszaniem lub zwiększaniem ilości przecieru pomidorowego, aczkolwiek dodatkiem majonezu i śmietany można wyostrzyć lub złagodzić smak, byle w niewielkich ilościach nimi szafując.
Odstawiamy po zrobieniu do lodówki na co najmniej kwadrans, by osiągnął odpowiedni bilans smaku.
Dip ma być wyraźnie czuć pomidorami i ziołami. Majonez i śmietanka stanowić powinny tło, a słodycz pomidorów powinna być wyczuwalna w jego smaku.
Serwujemy do zakąsek suchych, wszelkich chipsów, chrupek i paluszków. Również doskonale smakuje z chlebem i wędliną, lub jako dodatek do jajek na twardo.
Subskrybuj:
Posty (Atom)