poniedziałek, 27 lipca 2015

Blueberry Pancakes (naleśniki amerykańskie z borówkami)

Cud śniadaniowy, wielbiony przez kolegów zza oceanu. W każdym serialu bodaj raz się pojawiają. Nie ważne czy to horror, czy komedia - jak jest produkcji amerykańskiej, na pewno w którymś momencie typowe amerykańskie pancakes zagrają swoją rolę.

Jak większość z was się orientuje, pancakes nie mają niemal nic wspólnego z naszymi naleśnikami. Inne składniki, inna faktura, zupełnie inny smak po upieczeniu. Nawet pora zjadania ich różni się od naszej pory naleśnikowej - czyli obiadu. Obywatele USA pożerają swoje pancakes najczęściej na śniadanie lub brunch (późne śniadanie przeciągające się aż do popołudnia), w wersji klasycznej nie wkładają nic do nich, nawet ich nie zawijają, tylko stosik pancakesów polewają syropem klonowym z masłem lub bez niego.

Ciężko by zresztą było tego dokonać, gdyż typowe pancakes są grubości trzech naszych, polskich naleśników, jeśli nie pięciu. Szczególnie wyrośnięte, z małej patelni i bazujące mocno na swych korzeniach czyli na naleśnikach irlandzkich, grubością przypominają nasze racuchy. Ciężko sobie więc wyobrazić, by dało się je zwinąć w rulonik, a do środka wpakować dżem. Masakra, okruszyny wszędzie dookoła, naleśnik w kawałkach i przeklinająca pani domu - nie radzę więc kombinować. Lepiej trzymać się oryginalnego sposobu podania, a na pewno się nie zawiedziecie.

Gwoli wyjaśnienia, nasze, typowe naleśniki, te cienkie jak papier, również goszczą w bratnich paszczach kolegów z Ameryki. Noszą tam jednak nazwę crepes. Czyli z francuskiego - naleśnik.
My jednak zamiast interesować się teraz polskimi naleśnikami, przejdźmy do typowych pancakes.
Jak już wspomniałam, w klasycznej postaci, czyste, podawane są tylko z dodatkiem syropu klonowego. Jednak istnieje uznawana za równie klasyczną, wersja z borówkami amerykańskimi, które wsypuje się do gotowego ciasta i smaży całość na patelni. Borówki pękają w czasie smażenia, a ich sok robi z pancakesami niesłychanie smaczne rzeczy.

Poniższy przepis właśnie jest przykładem takich typowych blueberry pancakes - amerykańskich naleśników z borówkami. Bo właściwie, czemu by nie? Dwie działki, na każdej krzaki borówek uginają się obecnie pod ciężarem owoców, nie skorzystać byłoby grzechem. Szczególnie, że mój Młody wyjątkowo lubi akurat te naleśniki, na równi ze mną i mym chłopiną, więc zamiast kręcenia nosem i "ble" wyjaśniającego, że mu nie pasuje to, co ma na talerzu, podczas posiłku złożonego z pancakes słychać tak podnoszące na duchu mielenie trzech par szczęk, tudzież okazyjne oblizanie palców z syropu i soku borówkowego.
Serce rośnie! Dupa pewnie też, ale w obliczu tak dobrego jedzenia, spuśćmy na to zasłonę milczenia.

Genialnie prosty i smaczny przepis na pancakes, podobnie jak ten na klasyczne brownie dopadłam całe lata temu z jakiejś gazety, więc nie jest obecnie możliwe podanie źródła. Zresztą... kto by na to patrzył w obliczu tak złocisto-jagodowej cudowności przed swoim nosem...



 Składniki (wychodzi z nich 7 sztuk pancakes, czyli porcja dla przeciętnie głodnej 1 osoby):

1 szklanka mąki
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody
1 łyżka cukru
szczypta soli
1 cukier waniliowy
1 szklanka maślanki (temperatura pokojowa!)
1 jajko (temperatura pokojowa!)
2 łyżki rozpuszczonego masła
masło do smażenia
garść borówek amerykańskich
1 łyżka golden syrup'u
syrop klonowy

Wykonanie:

W jednej misce mieszamy wszystkie suche składniki, czyli mąkę, proszek do pieczenia, sodę, cukier i cukier waniliowy, oraz szczyptę soli.

W drugiej misce umieszczamy maślankę, jajko i wcześniej rozpuszczone i nieco ostudzone masło.

Składniki mokre miksujemy ze sobą, po czym przelewamy je do składników suchych.

Wszystko razem miksujemy aż się połączy, wrzucamy do ciasta umyte wcześniej borówki amerykańskie i mieszamy z ciastem za pomocą łyżki.

Ciasto można odstawić na godzinę. Wtedy pancakes będą bardziej puszyste, ale równie dobrze można od razu brać się za smażenie.

Bierzemy malutką patelnię, rozgrzewamy ją i omaszczamy kawałkiem masła.
Na tę patelnię i rozgrzewające się masło, przy pomocy chochelki po kolei wylewamy porcje ciasta - mniej więcej połowę jej zawartości na smażenie jednego naleśnika.
Ciasto rozprowadzamy równo po całej patelence i zaczynamy smażyć. Będzie rosło i bąbelkowało, więc dobrze jest potrząsnąć patelnią od czasu do czasu, by górna, nie usmażona część ciasta wylądowała po bokach i również się smażyła.
Gdy większość górnej części pancakesa jest ścięta, a brzegi złotawe i wyrośnięte, przy pomocy teflonowej łopatki zdecydowanym ruchem przewracamy go na drugą stronę i smażymy, czym prędzej maśląc po bokach patelni, by tłuszcz dostał się i do drugiej strony naleśnika.
Potrząsamy, by nie przywarł.
Borówki w tym momencie już będą puszczać sok i pękać.
Naleśnika uważamy za upieczonego, gdy jest złoty z brązowawymi kręgami lub ciapami.
Przerzucamy go na talerz i smażymy kolejne w ten sam sposób. Każdy kolejny kładziemy na ten pierwszy, tworząc zgrabny stosik.

Gdy zużyjemy całe ciasto, możemy przystępować do konsumpcji. Na szczyt górki z pancakes nalewamy solidną łyżkę golden syrup'u (doda świeżego, cytrynowego smaku w tej całej słodyczy syropu klonowego), a potem nie żałując sobie, polewamy pancakes ulubioną ilością syropu klonowego.

I zjadamy, jak komu pasuje. Po jednym, lub od razu siedem na raz, krojąc z góry do dołu całą porcję.
Pancakes powinny wyjść nam puszyste, odrobinę tylko słodkie, smak borówek wyraźnie wyczuwalny. Im mniejsza patelnia, na której smażymy, tym będą wyższe i bardziej puchate.

A przepisu na domowej roboty golden syrup możecie spodziewać się już wkrótce:)


 








Tajemnicze składniki z nie-polskich przepisów i gdzie je dopaść w kraju

Pieczecie, gotujecie, smażycie, podduszacie, korzystacie z różnych przepisów. Mamy, babci, swoich innowacyjnych wymysłów, które zdumiewająco okazują się być dobre. Ostatnio, tak jakoś w ciągu pięciu ostatnich lat, korzystacie również z internetu i tego, co oferują angielskojęzyczni fani kuchmacenia. Jak jeszcze znacie język to bomba - można robić rzeczy, o których się smakowo naszym matkom nie śniło.
Pojawia się tu jednak haczyk. Znamy język więc rozpoznamy co jest mąką, a co proszkiem do pieczenia lub rodzajem owoców. Znajdziemy też sobie ilościowy odpowiednik anglosaskich "szklanek" (cups) lub przeliczymy uncje na gramy, w których oni mierzą większość składników, czy to w Wielkiej Brytanii czy w Stanach. Wagi i nazwy nie są więc dla kucharzącej Polki mieszkającej w kraju, problemem.
Problem pojawia się, gdy przepis, szczególnie na ciasto, krzyczy o "corn syrup", "golden syrup", "graham crackers", lub będące coraz mniejszym problemem "chocolate chips" lub "syrop klonowy". Jak je dopaść? W sklepach nie ma połowy z nich, sprzedawcy zapytywani o te składniki otwierają szeroko oczy z inteligentnym "yyy?" na ryju i to cała reakcja jaką od nich dostaniemy (poza ewentualnym "nie ma").

Najprostsze wyjście to szukać po supermarketach, najlepiej sieciówkach z zagranicy rodem, do skutku. Oni raz na jakiś czas sprowadzają coś "dziwnego", co w krajach producenta jest czymś normalnie stojącym na półce i to w kilku rodzajach.
Inne wyjście to kupować na Allegro lub innej stronie oferującej produkty zagraniczne, np. na Britishshop.pl . Co prawda ceny niektórych składników są tam kosmiczne, ale jak akurat dysponujemy gotówką i gorącym pragnieniem wypróbowania danego przepisu, to ta bariera to żadna bariera.
Jeszcze inna, to odszukać sobie na Internecie domowej roboty zamiennik danego produktu. Z doświadczenia powiem wam, że na przykład "golden syrup" robiony w domu ma znacznie lepszy smak niż sklepowy. To samo się ma w przypadku domowym sposobem robionego marcepanu. Na dodatek jest tańszy i otrzymuje się go dwa-trzy razy więcej niż w sklepie za ciężkie pieniądze malutką porcję.

Zanim jednak rzucimy się w wir robienia domowym sposobem niedostępnych w Polsce zagranicznych składników, zerknijmy poniżej. Przygotowałam tu listę produktów wraz ze sklepami, gdzie w Polsce można je dostać poza Internetem. Lista będzie uzupełniana w miarę, jak będę odnajdywać inne opcje.

No więc lecimy:

Produkt:                                                                                                 

Chocolate chips:
LIDL


                                              E.LECLERC                                                 



Syrop klonowy:
LIDL
                             




Mąka samorosnąca (self-rising flour):
E.LECLERC







Pimento(s) - papryka prażona bez skóry (często spotykana jako składnik zapiekanek)
E.LECLERC







Melasa trzcinowa (zamiennik cukru)
E.LECLERC






Syrop trzcinowy (sklepowy zamiennik najbliższy Golden Syrup'owi, jaki można dostać w sklepach, z tym, że produkowany z trzciny cukrowej)
BI1. AUCHAN






Skrobia kukurydziana (cornstarch, często mylona z mąką ziemniaczaną)
AUCHAN, E.LECLERC, TESCO








Mąka bezglutenowa
E.LECLERC








SUBSTYTUTY

Golden syrup - syrop cukrowy, nieco mniej niezdrowy niż kukurydziany. "W sklepie za rogiem" nie dostaniecie. Samemu zrobić można z tym przepisem.

Corn syrup - syrop kukurydziany, którego główną cechą jest to, że zapobiega scukrzaniu się syropów i sosów. Tak bogaty w sacharozę, że nawet ja bym się zastanowiła przed użyciem.
W "sklepie za rogiem" nie dostaniecie. Poza tym jest bardzo niezdrowy. Zastąpienie go Golden Syrupem to najwygodniejsze wyjście.

Graham crackers - "w sklepie za rogiem" - bez szans. Warto jednak zrobić zgodnie z tym przepisem.

Canned condensed Cream of mushroom soup (puszkowana kremowa zupa grzybowa, najczęściej Campbell's) - niektóre przepisy na dania zapiekane tzw. casserole, bardzo często zawierają w sobie ten składnik. Nie dostaniemy jej w Polsce, a jeśli dostaniemy to w cenie niewspółmiernej do korzyści. Znacznie lepiej zrobić sobie jej domowy odpowiednik, który fantastycznie zastąpi puszkowaną papkę i będzie o wiele smaczniejszy.

Half-and half -  pod tą tajemniczą nazwą, na jaką natraficie pewnie czasem w przepisach na wypieki, kryje się produkt mleczny, będący połączeniem mleka i śmietany. Nie ma co szukać go u nas po sklepach. Ale w sumie po co sobie tym zawracać głowę, skoro można to zrobić w mniej niż pięć minut? Starczy w równych proporcjach wymieszać mleko i śmietanę, otrzymując mieszaninę o zawartości tłuszczu do 11-13%. I to wszystko.

Bisquick - gotowa mieszanka do wypieku naleśników, biszkopcików, ciastek rozmaitych i tak dalej, fruwająca tu i tam w przepisach, traktujących głównie o tartach z budyniowatą zawartością, tzw. custardach i ciastach-niemożliwium. Na upartego znalazłby pewnie polską odmianę w multum pudełkowych mixów dla leni, w sklepach. Ale ja wam zaproponuję substytut do zrobienia z tego, co macie w domu: 1 szklankę mąki, 1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia, 1/2 łyżeczki soli oraz 2 i 1/2 łyżki stopionego masła. Wymieszać, dodać do reszty składników ciasta, do którego potrzebny jest nam Bisquick.

Cake mix -  gotowa mieszanka do wypieku ciast. O dowolnych kolorach i smakach. Pojawia się w wielu przepisach, które mnie przyciągają, ale starczy, że zobaczę iż ciasto w proszku jest głównym składnikiem, od razu mi się odechciewa próbować przepisu. Niby w Polsce też są, ale zdecydowanie mniej rozpowszechnione ciasta pudełkowe, na dodatek są to proszki do ciast jednego typu, np. karpatka. Ostatnio się wkurzyłam, gdy smakowicie prezentujący się przepis, okazał się być bazowanym na "Cake mixie" i zamiast wyłączać przepis, włączyłam swoją skłonność do rozkładania na czynniki pierwsze. W wyniku drobnych tych badań, uczynionych na internecie i konfrontacji z kilkoma przepisami, jestem w stanie podać wam to, czym spokojnie można zastąpić ciasto w proszku z przepisu. A więc zamiast "cake mix" bierzemy: 2 i 3/4 szklanki mąki, 1 i 3/4 szklanki drobniutkiego cukru, 2 łyżeczki proszku do pieczenia, 3/4 łyżeczki soli. Mieszamy suche składniki razem, wsypujemy do słoika i mamy własny, domowy "Cake mix", w ilości mniej więcej takiej, ile go zawiera 1 pudełko z przepisów zagranicznych (tam jest to jakieś 5 szklanek, tutaj ok. 4 i pół). Do tego proszku rzecz jasna należy dodać jeszcze mokre składniki, ale zwykle w przepisach wymagających "cake mix", potrzebny jest tylko ten proszek. Co należy jeszcze dodać podają poza tym. Ten "cake mix" to mieszanka do białego ciasta. Najprostszego, podstawowego. Jeśli potrzebujemy zrobić czekoladowe albo inne smakowe, będziemy musieli dodać składnik smakowy. Nie miałam czasu by szukać każdego jednego, więc dajcie znać, jeżeli jakiś wam będzie potrzebny. od tego przecież są komentarze i facebook bantofelkowy:) 

Shredded sweetened/unsweetened coconut (rwane słodzone/nie słodzone kawałki kokosa) - Najczęściej spotykane w przepisach amerykańskich. W USA wiórki są mniej rozpowszechnione niż w Europie. Shredded coconut spotkamy w ciastach, gdzie stawia się na dekoracyjny wygląd, ponieważ w przeciwieństwie do wiórków, shredded coconut składa się z dłuższych pasm wyglądających jak poszarpane. Poza shredded coconut istnieją również wersje: desiccated (suszone wiórki), grated (wiórki) i flaked (płatki kokosa), które są dosyć często stosowane jako zamienniki. Warto zapamiętać w sumie, że jeżeli chcemy, żeby kokos na cieście wyglądał ładnie i przepis woła o "shredded coconut" na górę - chodzi o dekorowanie i lepiej poszukać jednak tego o większych kawałkach. Natomiast do środka ciasta dla konsystencji i smaku dodać możemy każdy z rodzajów, pamiętając jedynie by go solidnie posiekać.
W Polsce niestety w zwykłych sklepach mamy tylko wiórki, ale Lidl czasami oferuje mieszankę suszonego mango z kokosem, gdzie kawałki kokosa są znacznie większe i można je przerabiać po swojemu.

Currants (rodzynki koryntki) - bardzo słodka odmiana greckich rodzynek, malutkich i ciemnych. Nie mają nic wspólnego z porzeczkami, chociaż nazwa jest bardzo myląca. Z powodzeniem można je zastąpić zwykłymi rodzynkami, ponieważ do kupienia są przede wszystkim w sklepach z kuchniami świata lub przez internet i w zwykłym spożywczaku w Polsce można sobie szukać ich do zdechnięcia, i tak nie znajdując, a różnica w smaku nie jest aż tak powalająca, by się tym przejmować.





to be continued...