Bohater tej felki ma wielu ojców. I całe stado matek. Tuziny braci i sióstr, mnóstwo źródeł pochodzenia jeśli chodzi o obecną popkulturę i doprawdy nie mam pojęcia od czego miałabym zacząć gdybym chciała poszukać jednego filmu, książki albo gry, w której go wypatrzyłam, bowiem jest praktycznie wszędzie tam, gdzie pojawia się bodaj jedna scenka rodzajowa z rodziną w tle i zachodzi prawdopodobieństwo, że rodzinka bazowana jest na amerykanach. Jest we "Friendsach", pożerają go też w "Desperate Houseviwes", jest filmy animowany, który ma stricte tę nazwę, nawet, cholera, "Kevin sam w domu" szykował sobie Mac'n'Cheese na świąteczny posiłek! Gdzie się nie obejrzy, makaron z serem pachnie nam z kątów, będąc niejako częścią ściśle składową doskonałego ogniska domowego wraz z kotem mruczącym na kolanach, kubkiem herbaty, książką i rodziną, która kręci się gdzieś i hałasuje na granicy słyszalności. Jest... wcielonym smacznym spokojem, którego każdy pragnie i szuka, do którego się zwraca, gdy życie mu dokopie.
Macaroni and cheese - makaron z serem - czyli właśnie Mac'n'Cheese jest także jednym z tych dań, bez których człowiek nie jest sobie w stanie wyobrazić amerykańskiego stylu i kuchni. Jest tu zupełnie tak jak z hamburgerem. Jak z frytkami, bajglami i wszechamerykańskim hot-dogiem. Jest to jedno z tych dań, które z miejsca wyobrażamy sobie z dodatkiem patyczka, na którym powiewa charakterystyczna biało-niebiesko-czerwona pasiasta flaga z pięćdziesięcioma gwiazdkami. I tak jak większość, w którymś momencie króciutkiej historii USA, jego pradziadek został tam przywleczony przez imigrantów z innego kraju (bowiem koledzy amerykanie mimo szerokiego spreadu kulturowego i rasowego, nie mają praktycznie żadnej własnej potrawy w rodzaju choćby naszego bigosu. Wszystkie już gdzieś były i skądś zaadoptowali dla swego "najwspanialszego państwa na świecie". Trochę to smutne...). W tym przypadku z Włoch lub z Anglii, gdzie pierwsze wzmianki o tej potrawie pojawiły się już w czternastym wieku. Co prawda skład ówczesnego mac'n'cheese'a był o wiele, wiele prostszy niż obecnie, ale główne składniki - gotowany makaron i starty ser żółty - pozostały bez zmiany. W osiemnastym wieku przywlokło się toto do Stanów... i tam już pozostało, dochrapując się w dwudziestym wieku miana jednej z głównych "potraw pocieszających", tzw. comfort food - kalorycznych, smakowitych, prostych w przygotowaniu dań, uwielbianych przez rzesze ludzi, którzy wynieśli je z dzieciństwa i przetransponowali z kolei do własnych domów. Czegoś, co ci niemal z miejsca potrafi poprawić humor i ukoić, gdy źle. Bo przecież świat nie może być aż tak do dupy, jeśli w którymś momencie jego mieszkańcy wymyślili takie cudowne dobro jak Mac'n'Cheese.
Od lat próbuję znaleźć doskonałą wersję tej potrawy, ale koledzy amerykanie nie ułatwiają mi roboty. Jak konkretna ilość ich potraw, wszędzie gdzie spojrzę - serial nie serial, film nie film - robią makaron z serem z pudełka albo wręcz odgrzewają gotowe danie sklepowe w mikrofali. Żeby sobie bez wątpienia jeszcze sprawę ułatwić. Wsypać proszek do wody, dodać makaron, wymieszać i voila! Jest mac'n'cheese, możemy konsumować.
Nie lubię tak, więc nawet w przypadku tak ewidentnego hacku obiadowego - ponieważ to danie z miejsca przypisuję do tej kategorii ze względu na króciuteńki czas szykowania i absolutne nasycenie brzucha po jednej porcji. Pewnie, z pudełka byłoby na pewno szybciej, ale cholera wie jaki produkt sero-podobny sproszkowany tam jest dodany? Co za mleko w proszku! Jakie smakowite zagęstniki i glutaminiany sodu! A pfuj! Nawet kosztem tych kilku minut, wolę zrobić wszystko sama, zostając przy półproduktach wyłącznie tam, gdzie wiążemy potrawę z hackowaniem obiadu, a czas i nasycenie ma znaczenie.
A więc nasz shakowany mac'n'cheese będzie robiony na podstawie kupnego makaronu, który potrzebuje czasu na ugotowanie się, około 10 minut. Reszta czasu będzie poświęcona na zrobienie sosu kremowo-serowego i po 15 minutach będziemy mieć cudowną porcyjkę, która nam na szybko zastąpi obiad i to wcale skuteczne.
Większość przepisów, jakie przerobiłam podczas poszukiwania idealnego smaku makaronu z serem, zawierała niestety sos beszamelowy. Ten charakterystyczny, biały sosik robiony z mąki, masła i mleka, kojarzony jest u nas jako biała zasmażka, którym przekładamy lazanię. Na nieszczęście, ma on po dokonaniu tak charakterystyczny smak, że żadna ilość sera go nie zamaskuje. Wierzcie mi, próbowałam wszystkiego, miksując różne ilości składników w tym beszamelu, sera sypałam tony do ledwie minimalnej ilości sosu-bazy... zawsze ta biała cholera wypełzała smakiem ponad ser. Przy tym nie ma się co oszukiwać - sos beszamelowy potwornie zamula. Dodajcie do niego jeszcze ser i po trzech łyżkach nie zjecie ani odrobiny więcej, a nadal będziecie głodni.
A zatem próbowałam i bez beszamelu z samym serem... również klapa. Brakowało składnika sero-nośnego. Ser co prawda ładnie się topił w gorącym makaronie, ale cóż z tego, skoro to był nadal makaron i ser, a nie makaron z serem. Ser nie stopił się na tyle, by stać się sosem. W jednym przypadku nawet mi się usmażył, a w innym rozwarstwił i zważył, a nie stopił do końca, gdy trzymałam go do oporu na ogniu, próbując stopić!:D
Próby czynią jednak mistrza. Nie w tę i nie w tamtą... w końcu siadłam nad tym makaronem, serem, wyłączyłam wszystkie inne propozycje mac'n'cheese (z których bardzo niewielka ilość była bez beszamelu - za to z dodatkiem mleka w proszku! Makabra!) i poszłam w złoty środek. Dokładnie. I zrobiłam swoją własną wersję, biorąc trochę z jednej strony, czysto serowej, z drugiej, gdzie się rozsiadł tej przeklęty beszamel, no i w końcu mi się udało. Po tych większych lub mniejszych zapiekankach czy znowu kombinacjach gotowanych, długim myśleniu czego jest za dużo, za mało i małżonku stękającym, że on już nie będzie próbował, koniec kropka, bo on jest na diecie, jasna cholera! Dziś, w okolicach godziny szesnastej w końcu dopracowałam proporcje do perfekcji i oto daję wam najsmaczniejszy na świecie Mac'n'Cheese: serowy, nie zamulający, bez beszamelu, ale z cudowną, kremową bazą w której ser roztapia się jak złoto, łączy ze smakiem i tak bardzo rządzi, że mimo nasycenia się jedną porcją, już myślisz o tym, kiedy zrobisz sobie kolejną. Bez pudełek, bez mikrofalówek, ledwie z jednym garnczkiem do gotowania makaronu i patelnią. Kwadrans, miśki i przysięgam wam, że będziecie sobie robić to danie dzień w dzień, przez tydzień. Na ślepo, ponieważ składniki to raptem cztery rzeczy i to takie, które każdy ma na co dzień w domu. Bez mąki pszennej - bezglutenowcy będą się cieszyć, jeśli użyją przepisu na potrawę do makaronów bezglutenowych. Ale tak cudownie pełne smaku, że nie do uwierzenia, że ta potrawa to prosty makaron z serem.
Zatem, bez dalszych konotacji - kolejny z serii obiad-hacków - Ekspresowy Mac'n'Cheese.
Łapiemy za patelnię i gotujemy!
Please scroll below for the "red" recipe in english version:)
Składniki (na porcję dla 1, średnio głodnej osoby):
70g makaronu kolanka (mogą być również świderki, muszelki, rurki lub nitki, każdy, który podczas mieszania nie straci formy)
1 łyżka masła
2 ząbki czosnku
1/2 kostki bulionowej warzywno-drobiowej lub wołowej
3 łyżki kwaśnej śmietany lub 1/2 szklanki mleka
50g i więcej sera żółtego o wyraźnym smaku, nie słodkawego (proponuję Ser Morski albo Salami)
sól, pieprz
Wykonanie:
Makaron gotujemy al dente, czyli tak by nie był rozgotowany, ale też nie za twardy, ponieważ będziemy go jeszcze potem obrabiać termicznie, a chcemy, by zachował kształt, zgodnie ze wskazówkami na opakowaniu. Odcedzamy, odstawiamy w durszlaku na chwilę.
W czasie, gdy będzie się gotował, doradzam robić sos, potrawa wyjdzie nam wtedy szybciej.
Na głęboką, rozgrzaną patelnię wrzucamy masło i roztapiamy. Zdejmujemy z ognia na chwilę, gdy już jest roztopione, by się nam nie przypaliło.
2 ząbki czosnku siekamy drobinutko, tak drobno, że bardziej to można już tylko wyciskać i wrzucamy na gorące masło, a patelnię ponownie stawiamy na ogień.
Mieszając, smażymy czosnek do chwili aż zacznie pachnieć. Pilnujemy, by nie zbrązowiał.
Na patelnię do masła z czosnkiem wrzucamy połówkę kostki rosołowej, mieszamy wszystko razem aż utworzy się lekka pasta.
Do pasty wrzucamy ugotowany makaron i wszystko razem mieszamy starannie tak, by makaron był solidnie utytłany w zawartości patelni, cały czas podsmażając.
Dodajemy śmietanę lub mleko, nieco zmniejszamy ogień na mały i mieszamy solidnie wszystko ze sobą, pilnując by śmietana weszła w skład sosu. Jeżeli dodajemy mleko, musimy dodatkowo pilnować, kiedy się zredukuje, zostawiając nam tylko gęstą bazę. Uważamy, by niczego nie przypalić, więc nie wolno zostawiać patelni z zawartością samopas nawet na chwilę!
Gdy nabiał stanie się już integralną częścią gęstego sosu, zdejmujemy patelnię z ognia i ścieramy bezpośrednio na makaron - ser żółty. Zaczynamy od 50 gramów, ale można dodać zawsze więcej, jeżeli lubimy większą ilość sera. Należy jedynie pamiętać, by przy większej ilości dodać potem odrobinę mleka, by sos nie był za gęsty.
Gdy dodaliśmy już tego sera, mieszamy całą potrawę raz jeszcze i stawiamy ponownie na mały ogień. Stale mieszając doprowadzamy ser do stanu w który się stopi, a następnie trzymamy nadal na ogniu, ciągle mieszając, aż stanie się płynny i połączy z sosem.
W tym momencie należy patelnię zdjąć z ognia, spróbować danie i doprawić pieprzem, oraz, jeśli to konieczne - solą.
Konsystencja jaką otrzymamy będzie nadal makaronem, ale w półpłynnym, gęstym sosie, w którym nie wygląda jak zupa, tylko solidnie gęstniej. Nadal jednak sos powinien być lekki, a ser doskonale rozpuszczony.
Podajemy od razu, gorący, najlepiej w głębokiej misce.
Smacznego!
----------------------------------
Ingredients (for 1 moderatelly hungry person):
70g of elbow macaroni (you can use also any short pasta such as fusilli, gnocchi, pene or filini)
1 tblspn of butter
2 garlic cloves
1/2 stock cube (vege-chicken or beef)
3 tblspns of sour cream or 1/2 cup of milk
50g and more of clear tasting cheese, not too sweet (Salami cheese would be just fine)
salt, pepper
The making of:
Cook the macaroni al dente - not too hard and not too soft, right in the middle. Strain it, and set aside, for the time necessary to prepare the sauce.
Put a butter into a deep pan and melt it. Remember not to overbrown it. Then temove from the fire.
Chop garlic cloves finely and put it on the butter in the pan. And start heating it again.
Mix it and cook until fragrant.
Then add 1/2 of cube stock and mix it alltogether so it created a smooth paste.
Pour the macaroni into the pan and mix it with the paste, so it covered it nicely, cooking it the whole time.
Add the cream or milk, decrease the heat, and stirring constantly, mix it with the macaroni. If the milk was added, it has to be reduced a little, so it became a part of thick sauce. Be careful no to burn anything; you cannot leave the pan unattended even for a moment!
When everything looks fine and saucy - remove the pan from fire and grate the cheese directly on it. 50g is for the starters, but if you wish, you can add more. However it has to be noted that more cheese = additional milk or cream, so the sauce kept its creamy consistence.
Mix it alltoghether once again and put on fire again, so the cheese started melting and then became one with the sauce. Stir from time to time, so nothing burned.
When the sauce and cheese within are perfectly creamy, remove the pan from fire and taste it. Then add a pepper and if necesarry - salt.
Sreve right away, still hot, in a deep bowl.
Cheers!